wtorek, 6 sierpnia 2013

You don't have to cry another tear for me ( Oli Sykes x Christofer Drew)

Okej, shocik na życzenie :3
krótko, ale enjoy.

~



Pokój spowijał wieczorny półmrok. Jedynie przez duże okna wpadało światło ulicznej latarni i spadało na twarz chłopaka siedzącego na skórzanej sofie. Wytatuowane ramiona raz po raz wędrowały w górę by otrzeć spadające pojedyncze łzy.
Przeklinał siebie w myślach, to jak mógł być taki głupi. Jak mógł w ogóle to zrobić. Jak mógł zrezygnować z najważniejszej osoby w jego życiu na rzecz jak się później okazało nic nie wartej szmaty, która zdradzała go za jego plecami.
Minął miesiąc odkąd kazał się wynosić Amandzie z jego życia, a także dwa miesiące odkąd pożegnał Christofera najokrutniejszymi słowami jakie mógł tylko z siebie wydobyć.

-Oli, coś się stało? - zapytał Chris patrząc uważnie na swojego chłopaka. Młodszy zmarszczył brwi widząc kątem oka dużą walizkę, która stała obok drzwi, ale nic nie powiedział na ten temat. - Oliver, możesz w końcu na mnie spojrzeć i wytłumaczyć co się dzieje?
Sykes jedynie uniósł wzrok na ułamek sekundy posyłając chłopakowi smutne spojrzenie, a następnie znów przeniósł je na swoje wytatuowane knykcie.
-Wracam do Amandy. Przepraszam, Chris. To koniec – powiedział w końcu Brytyjczyk i ze spuszczonym wzrokiem przeszedł obok chłopaka.
Drew nie mógł uwierzyć, że to usłyszał. Oniemiały jedynie wpatrywał się w Oli'ego, który stał przy wyjściu i narzucał na siebie kurtkę. To nieprawda, tak? Niech ktoś powie, że to nie dzieje się naprawdę.
Chłopak, któremu oddał swoje serce, któremu całkowicie zaufał i pokochał teraz mówi mu, że to koniec? Jakby te lata u jego boku nic dla niego nie znaczyły.
-Oli, ja nie wierzę – wyszeptał w końcu i upadł bezsilnie na kolana. Szloch zawładnął jego głosem. Cały drżał, czuł jakby zaraz miał rozlecieć się na małe, malutkie szklane kawałki. Szklane, bo szkło kiedy się je uszkodzi rani. Rani mocno, głęboko i boleśnie. I właśnie tak czuł się Christofer. Zraniony, rozbity.
-To uwierz – powiedział chłodnym tonem. - To już nie mój problem, co sobie myślisz. Nie kochałem cię, to był błąd – starał się brzmieć pewnie i naturalnie, ale w pewnym momencie jego głos zadrżał. Sam nie był pewien swojej odpowiedzi. - Spójrz na siebie, co ty możesz mi dać? A ona? Ona może wszystko, to kobieta – skwitował. Spojrzał na siebie w duże lustro, które wisiało naprzeciwko niego.
Patrzyło na niego puste odbicie. Złe, nic niewyrażające oczy.
''Pożałujesz tej decyzji, Oli'' pomyślał.
-Żegnaj, Christofer – rzucił na odchodne i chwytając walizkę wyszedł z ich byłego wspólnego mieszkania.
Kiedy właśnie tak szedł, nie mógł wyrzucić ze swojej głosy jednego słowa – kłamca. Kłamca, kłamca, kłamca.


-Żałuję, kurwa żałuję – wyszlochał w swój własny rękaw.
Chciał teraz rzucić wszystko, wyjść z tych pieprzonych czterech ścian i pójść do Chrisa.
Przeprosić nawet i na kolanach, powiedzieć, że to wszystko było tylko kłamstwem, a Amanda go tylko zmanipulowała, by do niej wrócił.
Tęsknił za nim ja cholera. Jedyne co mu po nim zostało, to kilka wspólnych zdjęć w galerii telefonu. Codziennie patrzył na tą uśmiechniętą twarz, którą okalały kaskady brązowych włosów. Pamiętał jak Chris zawsze je przeklinał, że nie chciały się ułożyć, kiedy związywał je jedną z bandamek czy innych ozdób do włosów, by jednak jako tako utrzymać je w ładzie. Kochał w nim to, że zawsze tak łatwo się złościł. Ale było to w nim urocze. Wszystko było w nim takie.
A teraz kiedy go przy nim nie było, docenił ile stracił. U boku Oli'ego nie było już mężczyzny, którego kochał. I to przez jeden głupi błąd, którego nie wybaczy sobie nigdy.
Chciał swoje szczęście z powrotem. Swój mały wytatuowany skarb grający na ukulele.
Uśmiechnął się lekko przez zły na samo jego wspomnienie, bo teraz tylko one mu zostały. Wspomnienia. Ale Oliver ich nie chciał. Chciał tylko znów móc wziąć go w ramiona i powtarzać do nieskończoności, że go kocha najmocniej na świecie.
Chwycił swój telefon i po raz kolejny tego dnia spojrzał na swoją tapetę. Oliver całował go na niej w jego wytatuowany pod okiem księżyc. Mimowolnie uśmiechnął się.
Nie czuł się sobą kiedy jego nie było w pobliżu. Chris był całym jego szczęściem, które postanowił odzyskać.
Oli otarł ostatnie łzy i wstał z sofy.
-Dam radę – powiedział sobie. - A jeśli nie, to mam na co zasłużyłem.


-Co ty tutaj robisz, Oliver?
Sykes był ostatnią osobą na Ziemi, której właśnie teraz spodziewałby się Chris. Ale nie, stał tu teraz z małym bukietem stokrotek w dłoni i smutkiem w oczach.
-Jest późno, czemu nie jesteś teraz z Amandą? - zapytał. Nie miał smutku ani żalu w głosie. Po prostu był pusty. Tak samo jak jego oczy, uśmiech. Nie przypominał już ani trochę tego samego chłopaka sprzed dwóch miesięcy. Wesołego, wiecznie uśmiechniętego, którego było wszędzie pełno. Pozostał po nim zraniony cień.
-Nie jestem z nią już. Okłamała mnie i zdradzała od dawna – wzruszył ramionami i spuścił wzrok.
-Więc czemu tu jesteś? - zapytał zdezorientowany Chris. - Nie odzywałeś się od tak dawna... Wejdź, proszę. Jest zimno – uchylił bardziej drzwi i wpuścił swojego byłego chłopaka do mieszkania. Uprzednio odebrał od niego kwiaty z małym uśmiechem na ustach.
Oliver wziął głęboki oddech i w końcu zwrócił się do chłopaka.
-Tęskniłem.
-Ja również – przyznał nieśmiało i zawstydzony spuścił wzrok.
-Wiem, że wyrządziłem ci wiele złego, masz prawo mnie teraz nienawidzić, dać w twarz... - tu padł mocny i siarczysty policzek. Oliver przyjął go bez słowa, rozumiejąc, że mu się on od dawna należał. - …ale wtedy każde słowo, które ci powiedziałem było kłamstwem. To nieprawda, że cię nie kocham, to nie prawda, że nic dla mnie nie znaczysz. To wszystko była nieprawda. Nawet będąc z nią cały czas myślałem o tobie i ganiłem się w myślach za to co zrobiłem. Byłem cholernie głupi.
-To prawda.
-Zrozumiem jeśli mi nie wybaczysz, nawet nie sądzę żebyś mi wybaczył, ale po prostu chcę żebyś o tym wiedział. Że nadal cię kocham i jesteś najważniejszą osobą w moim życiu – Oliver odruchowo chwycił Christofera za dłonie i ścisnął lekko. Serce zabiło mu szybciej kiedy nie wyrwał ich z jego uścisku.
-Oli, ja... - powiedział cicho nie patrząc mu w oczy. Jego wzrok był utkwiony w ich złączonych razem dłoniach, które od tak dawna nie miały ze sobą kontaktu. -Jesteś cholernym dupkiem.
-Wiem.
-I mocno mnie zraniłeś, złamałeś mi serce swoim odejściem – dodał smutno, na co Oli jeszcze bardziej skulił się w sobie.
-Wiem – powtórzył.
-Ale byłeś...jesteś miłością mojego życia – wreszcie uniósł twarz, wyswobodził dłonie z jego dłoni i delikatnie ujął twarz Oliego w nie. Kciukiem delikatnie gładził jego policzek. - I może na moim sercu nadal zostanie ślad po przeszłości, ale jestem gotowy dać ci kolejną szansę.
-Christofer...ja tak bardzo cię przepraszam – brunetowi załamał się głos, a w oczach po raz kolejny tego dnia pojawiły się łzy. Mocno przytulił się do ciała chłopaka, a twarz skrył w zagłębieniu jego szyi. - Kocham cię. Najmocniej na świecie.
-Ja ciebie też, Oli. Ale już jest dobrze, masz mnie z powrotem, ja mam ciebie. Jest dobrze, skarbie.

3 komentarze:

  1. Oni są tacy słodcy, no *_*
    Cudne :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojej, słodkie, kochane i w ogóle awww. <3
    Uwielbiam tę dwójkę razem. :3 A Oliver głupia dupa, że go zostawił dla Amandy -,- xd

    OdpowiedzUsuń
  3. Słodkie!
    Mam pytanie, napisałabyś może Oliver x Matt NIcholls? *słodko prosi* :3:

    OdpowiedzUsuń