piątek, 31 maja 2013

Fuck Education.

Takie troszkę porno. Aż mi kurwa wstyd XD
Rozpieszczam was. I żeby przybliżyć wygląd Danny'ego w moim shocie - X
Enjoy :D

~


Cholerna nowa szkoła, cholerne przeprowadzki. Takie myśli od dobrych kilku tygodni towarzyszyły 16 letniemu Danny`emu. Idąc raz po raz poprawiał grzywkę spadającą mu na oczy.
-Kurwa - syknął zirytowany po czym wyciągnął z kieszeni obcisłych czarnych spodni paczkę papierosów. Opierając się o mur szkoły wsadził papieros do ust i zaczął szukać zapalniczki. Kolejne siarczyste przekleństwo wyszło z jego ust kiedy uświadomił sobie że takowej nie posiada.
-Och, świetny dzień kurwa. Naprawdę najlepszy - westchnął ironicznie pod nosem i zrezygnowany schował paczkę do kieszeni, a papierosa na wszelki wypadek do kieszeni żeby był pod ręką.
-Nie był świetny póki mnie tu nie było - nieznajomy głos z mocna brytyjską nonszalanckością odezwał się tuż koło jego ucha. Danny spojrzał na prawo. Tak samo jak on o mur szkoły stał oparty chłopak. Miał ciemne blond włosy ukryte pod szarą czapka, piękny uśmiech który zdobiły dodatkowo dwa kolczyki po jednej stronie wargi i cudowne przenikliwe brązowe oczy.
-Zawsze jesteś taki pewny siebie? - zapytał Dan uważnie przypatrując się nieznanemu chłopakowi. Jego wzrok na dłużej zatrzymał się na sporym, ale niedokończonym tatuażu na prawej ręce. - Fajny - dodał wskazując na rysunki na jego ciele.
-Dzięki. Mam więcej gdzie indziej. Mogę ci pokazać - sugestywnie przejechał swoją dłonią w okolicach krocza. - Masz jeszcze fajkę?- szybko zmienił temat i zapytał lekko zawstydzonego Danny`ego.
-Ostatnią - skłamał. Nienawidził się nimi dzielić. Nawet z tak przystojnymi nieznajomymi jak on.- I nie mam ognia.
-To nie problem - odparł wyciągając srebrną, wyglądającą na drogą zapalniczkę. Danny podał mu swój mały skarb, a chłopak chwilę później już się nim zaciągał. Wyglądał cholernie seksownie kiedy jego wargi obejmowały filtr, a później wydmuchiwały szary dym.
-Jesteś tu nowy – bardziej stwierdził niż zapytał i podał mu wpół wypalonego papierosa.
-A ty....stary? - odparł niezbyt inteligentnie co spotkało się z głośnym wybuchem śmiechu.
-Inteligencją nie grzeszysz skarbie – powiedział zbliżając się bliżej Danny'ego tak, że aż czubki ich trampek stykały się ze sobą. - Ale za to masz świetne usteczka, które mogłyby wyprawiać cuda jeśli tylko by chciały.
Policzki Danny'ego momentalnie nabrały czerwonego koloru i zażenowany słowami chłopaka spuścił wzrok. Jeszcze nikt nigdy nie był z nim tak bezpośredni. Podziwiał tego nieznajomego za jego otwartość. Poczuł, że może go polubić, ale jego drugie ja mówiło mu żeby nie oczekiwał za dużo.
Rozdzierający dźwięk dzwonka rozszedł się po szkolnym dziedzińcu. Dan wyrzucił niedopalonego papierosa i odważył się spojrzeć na nieznajomego, ale ten gdzieś zniknął. Chłopak rozejrzał się wokoło. Dostrzegł go przy drzwiach wejściowych.
-Zobaczymy się jeszcze? - zawołał za nim, a kilka osób spojrzało na niego krzywo.
-Szybciej niż sądzisz – odkrzyknął i zniknął w tłumie nastolatków.
~
Z głową opartą na ręce wpatrywał się tępym wzrokiem na podstarzałą nauczycielkę biologii tłumaczącą jakiś temat o genetyce. Danny oczywiście nie słuchał. Czemu miałby słuchać kiedy w jego myślach ciągle był ten chłopak z rana. I czemu do cholery nie zapytał o jego imię? Nigdy nie był nieśmiały, ale przy nim czuł się jak jakaś cnotka, która się zauroczyła.
Ale koło niego nie dało się przejść obojętnie. Był po prostu boski. Inne określenie nie opisywało go tak dobrze jak boski.
Dan spojrzał na zegar wiszący nad tablicą. Wskazywał dokładnie dziesiątą dwadzieścia. Mógł przysiąc, że ta sama godzina była piętnaście minut temu. Pieprzona szkoła, tu czas biegnie inaczej. Albo się cofa.
Skrzeczący głos nauczycielki przerwało donośne pukanie. Chwilkę później drzwi uchyliły się i do klasy wszedł on. Posłał kobiecie przyjazny uśmiech, a ta jakby się zarumieniła. No, nie tylko ona. Połowa dziewcząt w klasie zaczęła poprawiać włosy i nakładać błyszczyk na usta.
Był chyba jedną z lepszych partii w szkole. Wcale się nie dziwił.
-Przepraszam, że przeszkadzam, ale Daniel Worsnop jest proszony do dyrektora – poinformował nauczycielkę. Ta skrzywiła się lekko.
-To konieczne? - zapytała z przekąsem. - Za chwilę koniec lekcji.
-Tak, są jakieś problemy z dokumentami. Bardzo przepraszam.
Kobieta jedynie już westchnęła pod nosem i obojętnie machnęła dłonią pozwalając mu wyjść.
-Ach, właśnie. Przekaż swojemu ojc...panu dyrektorowi, że mam dla niego ważne dokumenty – powiedziała tylko. Ben pokiwał głową i otworzył drzwi czekając na Danny'ego.
Chwycił swój plecak i wyszedł zaraz za chłopakiem. W duchu dziękował, że tu przyszedł.
Szli chwilę w milczeniu mijając co chwila jakieś klasy.
-Więc... - odezwał się cicho Danny przerywając krępującą ciszę. - Dyrektor to twój ojciec?
-Tak – odparł nawet nie patrząc na niego. - Mogę robić co chcę bez żadnych konsekwencji. Zajebiście, nie? - powiedział entuzjastycznie. - Tak poza tym to jestem Ben. Zapomniałem się przedstawić.
-Danny.
-Wiem dzieciaku – zaśmiał się pod nosem i kontynuował marsz.
Ben teraz nie przypominał tego samego chłopaka sprzed rana. Owszem, wyglądem był cały czas taki sam, ale brakowało mu tej przebojowości i seksapilu, którymi ujął go kilka godzin temu. Seksapil był określeniem idealnym dla kobiety, ale Ben...Boże, on był seksowniejszy niż niejedna kobieta, a Danny widział ich w swoim życiu wiele.
-Tutaj – powiedział nagle Ben i wepchnął go do jakiejś pustej i ciemnej klasy, która na pewno nie była gabinetem dyrektora. Pchnął go na ścianę przyciskając go do niej całym swoim ciałem. Czubki ich nosów zetknęły się, a Danny mógł czuć jego gorący oddech na swoich ustach. Spojrzał mu wprost w oczy. Były na wpół przymknięte, a sam jego wzrok powodował, że w spodniach robiło mu się ciasno i mokro.
-To chyba nie jest gabinet dyrektora – palnął głupio Danny.
-Kłamałem. Nie mogłem przestać myśleć o tobie od samego rana. Fajny z ciebie dzieciak, skarbie – mruknął, a jego dłonie zsunęły się na pośladki Danny'ego ściskając je mocno.
-Ouch! - pisnął głośno, po czym szybko zakrył sobie usta dłonią z zażenowania. - Przepraszam.
Ben jedynie parsknął śmiechem i ponownie zaczął maltretować jego pupę. Dan przygryzł mocno dolną wargę żeby znów się nie ośmieszyć swoimi dziewczęcymi piskami.
-Nie rób tak. Podobało mi się to – powiedział i pocałował go lekko a zarazem szybko. - Podoba mi się również to, że jesteś...nietknięty – szepnął mu seksownie do ucha przygryzając płatek jego ucha.
Danny zadrżał i jęknął cicho. Boże, co ten chłopak z nim wyprawiał. Nagle, bez ostrzeżenia Ben uniósł go za pośladki i posadził na jednej z ławek. Danny odruchowo oplótł go nogami za biodra tym samym przysuwając blisko siebie. Ben mruknął z aprobatą kiedy ich krocza zetknęły się ze sobą ocierając lekko. Młodszy chłopak lekko uniósł usta w lekkim uśmiechu czując, że nie tylko on tu jest podniecony.
-Chyba mogę sobie wyobrazić jak bardzo ciasny jesteś, wiesz? - wyszeptał i złączył ich usta w mocnym pocałunku. Danny od razu rozchylił swoje wargi dając lepszy dostęp Benowi.
Chłopak nie marnował czasu i od razu przeszedł do rzeczy. Gryzł, ssał, lizał. Raz całowali się jak szaleni, gwałtownie, szybko, a po chwili spowalniali i namiętność przejmowała kontrolę. I wtedy się nie całowali. Nie oni. To ich usta wtedy się kochały.
Danny nie odrywając się od ust Bena wyplątał dłonie z jego włosów i skierował je w kierunku paska jego spodni, który zaczął lekko i niezdarnie odpinać.
-Nah, jeszcze nie - Ben oderwał ich usta od siebie i upomniał go wzrokiem. - Jeszcze nie teraz, dzieciaku – mrugnął do niego porozumiewawczo i zapiął sprzączkę swojego paska. Chwilę później zadzwonił dzwonek, a Ben bez żadnego słowa wyszedł zostawiając go rozpalonego i podnieconego ze sporym problemem w spodniach. Dotknął lekko swoich opuchniętych warg i...poczuł się jak dziwka, bo miał ochotę oddać się cały temu nowo poznanemu chłopakowi. Ale nie obchodziło go to. Było mu z tym cholernie dobrze.
Takie ''wypady do dyrektora'' zaczęły zdarzać się coraz częściej. Ben czarował nauczycielki swoim urokiem osobistym by pozwoliły wyjść Danny'emu w trakcie lekcji, a potem znajdowali jakąś pustą klasę gdzie całowali się bez opamiętania podnieceni adrenaliną. Cóż, każdy w mógł wejść i ich przyłapać, bo nigdy nie zamykali drzwi.
-Kto by pomyślał. Syn dyrektora taki bad boy, nie ładnie Benny – Danny oderwał się od ich pocałunku i zakpił mu w żywe oczy przygryzając delikatnie jego wargę.
-Zamknij się dzieciaku – mruknął i wpił się ponownie w wargi młodszego, a jego rozgrzane dłonie wsunęły się pod jego czarną koszulkę zatrzymując się na sutkach, które delikatnie zaczął ściskać i pocierać na przemian. Danny jęknął w jego wargi, ale nie przerwali pocałunku.
Ben kochał sprawiać, że Danny jęczał. Robił to cholernie słodko i seksownie zarazem.
Lubił młodszych od siebie. Zawsze byli niewinni, często niepewni i niedoświadczeni w tych sprawach. Dan był idealny. Uroczy, lekko dziecinny, zawstydzony z przydługimi czarnymi włosami i lekkim makijażem w postaci czarnych kresem wokół szaro-niebieskich oczu. Po prostu perfekcyjny.
Nagle drzwi otworzyły się z impetem i stanął w nich mężczyzna w średnim wieku w szarym garniturze.
-Boże....Ben! - uniósł głos zaszokowany. - Weź koleżankę gdzie indziej! Albo po prostu zamykajcie drzwi – widząc swojego syna w jednoznacznej pozie zrobił lekko zdegustowaną minę.
Danny zawstydzony wtulił twarz w zgięcie szyi Bena by nie było widać dokładniej jego twarzy.
-Tato, weź wyjdź, okej? - warknął chłopak pod nosem nawet nie patrząc na ojca.
-Już, ale weź ją gdzie indziej – ponowił prośbę i już wiał wychodzić, ale zatrzymał się w półkroku.-I porozmawiamy w domu! Znowu nie zdasz liceum. Będziesz znów powtarzać trzeci rok, zobaczysz - powiedział siląc się na władczy ton, co mu niestety nie wyszło i wyszedł tak szybko jak wszedł.
-Co. To. Kurwa. Było! - Danny odepchnął od siebie Bena i wstał szybko nerwowo wygładzając koszulkę. - Serio wyglądam jak dziewczyna? - zapytał histerycznie.
Ben zaśmiał się pod nosem i przytulił go do siebie próbując uspokoić.
-To nic takiego, przestań się denerwować...moja słodka mała Danielle – zaśmiał się gromko ze swojego żartu za co dostał mocno w ramie. - Za co?!
-Za bycie kutasem – powiedział ironicznie i podniósł swoją torbę z podłogi. - Muszę iść. Dodatkowa fizyka, rozumiesz. - Skrzywił się lekko i posłał mu smutne spojrzenie.
Ben musnął jego usta lekko.
-Powodzenia dzieciaku – powiedział kiedy Danny wyszedł. Tym razem to on zostawił go w pustej klasie również z problemem w spodniach.
~
-Jak w szkole? - zapytała matka Danny'ego stawiając przed nim talerz z obiadem. Skrzywił się widząc warzywa. - Zaprzyjaźniłeś się z kimś w końcu? I nie mów, że przez dwa miesiące do nikogo nawet się nie odezwałeś.
-Jaka to różnica jak i tak za pół roku znowu się przeprowadzimy? - zapytał z przekąsem.
-Wiesz jak jest – odparła wymijająco. - Ach, właśnie. Ja i ojciec wychodzimy za dwie godziny. Wrócimy pewnie w nocy – powiedziała nawet nie patrząc na niego i nadal krzątała się po kuchni raz po raz przecierając coś gdzieś ścierką.
Danny mruknął jedynie coś pod nosem. Nie zaczynając nawet obiadu wstał od stołu i poszedł do swojego pokoju. Rzucił torbę z książkami gdzieś w kąt i rzucił się na łóżko.
Syknął z bólu kiedy uderzył się głową o drewnianą ramę.
-Pierdolone...-warknął i oparł się plecami właśnie o tą nieszczęsną ramę. Chwycił swojego iPoda i wetknął sobie słuchawki do uszu. Wybrał jedną z ulubionych piosenek i zamknął oczy wsłuchując się w słowa. Nie wiedząc kiedy, po prostu zasnął.
Jakiś czas potem obudziło go pukanie do drzwi i głos jego matki.
-Danny, jakiś chłopak do ciebie przyszedł. Wspominał coś o korepetycjach z fizyki – powiedziała i wyszła.
Dan od razu wstał i zszedł po schodach domyślając się kto to może być.
-Co ty tu do cholery robisz? - szepnął z lekkim wyrzutem.
Ben uśmiechnął się jedynie i poprawił swoje włosy.
-Nie tak trudno się dostać do twoich dokumentów – powiedział lekceważąco. - Więc – powiedział trochę głośniej kiedy pani Worsnop pojawiła się korytarzu na którym stali. - Na początku fizyka jądrowa, a potem zrobimy kilka zadań, dobrze? - Danny pokiwał niepewnie głową. - A teraz wybaczy pani, pójdziemy wbić mu trochę wiedzy do głowy. Świetna sukienka tak przy okazji – powiedział do niej kokieteryjnie.
-Dan – usłyszeli głos matki kiedy kierowali się do jego pokoju. - My z ojcem wychodzimy.
-Bawcie się dobrze – zawołał do niej, a chwilę później usłyszeli trzask drzwi i przekręcanego w nich klucza.
Danny wszedł do swojego pokoju, a za nim Ben.
Młodszy oparł się o biurko i założył ręce na piersiach patrząc na Bena spod przymrużonych powiek.
-Czy ciebie pojebało? - powiedział nagle.
-A co, miałem się wdrapać po rynnie i wejść do ciebie jak jakiś pedofil do sześciolatki?
Dan parsknął śmiechem na to porównanie. Opuścił dłonie i podszedł do niego.
-Przepraszam, że tak naskoczyłem. Byłem w szoku, okej?
-Może wybaczę, może nie – zaczął się z nim drażnić. Objął go w pasie i przyciągnął do siebie łącząc ich usta w namiętnym, jakby stęsknionym pocałunku chociaż widzieli się dosłownie kilka godzin temu.
Ben skierował ich w stronę łóżka, na które razem odpali przytuleni nie przerywając całowania się.
Starszy chłopak usiadł okrakiem na biodrach Danny'ego i zaczął powoli zdejmować jego koszulkę.
-Czasem myślę, że to ty jeszcze się nie pieprzyłeś – westchnął zirytowany Danny i zepchnął go z siebie po czym zaczął się rozbierać. Po chwili został w samych bokserkach. Na materiale idealnie odznaczała się jego męskość. Ben oblizał wargi i nie czekając na nic również pozbył się swoich ubrań zostając całkiem nagi. Dan zarumienił się widząc jego stojącego penisa.
-Ktoś tu się zawstydził? Ściągaj je – zażądał Ben wskazując na czarną bieliznę w której nadal był Worsnop. Oparty wygodnie o ramę łóżka czekał na jakiś ruch ze strony chłopaka. - Och, chodź tu skarbie – powiedział pieszczotliwie, a Danny jak na zawołanie usiadł na jego udach mając przed sobą jego sterczącego członka.
-Wstydzisz się? - Danny pokiwał głową przygryzając lekko wargę i spojrzał na niego spod swoich długich rzęs. - Weź go do ręki – powiedział.
Danny niepewnie objął go dłonią i zaczął poruszać rytmicznie w dół i w górę raz po raz kciukiem zataczając małe okręgi na główce jego penisa.
Wyglądał jak dziecko, które właśnie dostało do ręki nową zabawkę i uczyło się jak się z nią obchodzić. Był delikatny i niepewny, ale właśnie to sprawiało Benowi największą przyjemność. Wzdychał cicho i co jakiś czas chwalił Danny'ego. Złapał jego wolną dłoń i złączył razem ich palce. Młodszy uśmiechnął się do niego i kontynuował swoją pracę.
-Chcesz go do ust? - zapytał w pewnym momencie. Danny ochoczo pokiwał głową i nachylił się nad nim. Wysunął koniuszek języka i polizał go jak lizaka. - Nie wstydź się. Idź dalej, jest cały twój – zachęcił go.
Dan nie chcąc zawieść Bena objął ustami całą główkę jego penisa i zaczął go ssać. Raz mocniej, raz słabiej jedynie muskając ją językiem.
-Dzieciaku, nie baw się – wyjęczał Ben i wplątał jedną z dłoni w czarne włosy Danny'ego. Ten spojrzał na niego z lekką obawą. - Po prostu weź go do ust. Będę ci pomagać.
-Tak? - zapytał po czym polizał całą długość jego męskości. - Czy może bardziej tak? - zapytał niewinnie, a chwilę później cały penis Bena zniknął w jego ustach, a jego głowa zaczęła poruszać się w odpowiednim tempie. Jedynym znakiem aprobaty były głośne jęki i przekleństwa padające z ust Bena.
-Ooo, tak skarbie. Właśnie tak. Tatusiowi się podoba. Ssij, właa-aśnie tak! - jęknął przeciągle.
-Tatusiowi? - Ben wyciągnął jego kutasa z usta zamieniając je na rękę. - Poważnie?
-Tak, poważnie. Tatuś zaraz będzie cię pieprzyć tak mocno, że nie będziesz potem pamiętać jak się nazywasz ani jaki jest dzień tygodnia. - Warknął mu wprost w usta po czym przygryzł je mocno i pocałował wsuwając język do środka.
Danny przysunął się bliżej niego, a ich stojące penisy zaczęły się o siebie ocierać, co doprowadzało tą dwójkę do seksualnej frustracji. Boże, Ben tak bardzo chciał zagłębić się w ten słodki, ciasny tyłeczek tego nastolatka.
-Chcę żebyś mnie pieprzył – wyjęczał między pocałunkami młodszy. - Mocno. Bardzo mocno.
-Poproś skarbie, poproś – zaśmiał się i zaczął całować szyję Danny'ego.
-Ugh, nie baw się w to ze mną tylko proszę pieprz mnie – powiedział sięgając do szafki nocnej po małą buteleczkę z lubrykantem. Nalał trochę na swoją dłoń i zaczął rozprowadzać po całej długości Bena.
-Danny, chcę żebyś mnie ujeżdżał. Chcę widzieć twoją słodką twarz przede mną – wymruczał mu wprost do ucha, a następnie pocałował punkt na jego szyi wywołując u niego przeciągły jęk.
Danny uniósł się lekko by Ben mógł w niego wejść.
Centymetr po centymetrze zaczął w niego wchodzić, aż wypełnił go całego.
Danny szybko starł łzy, które zgromadziły się w kącikach jego oczu i zaczął powoli, ale rytmicznie się na nim poruszać.
-Mów jeśli by się...- powiedział Ben, ale Danny szybko mu przerwał.
-Shh...- uciszył go. - Jest idealnie – szepnął po czym zamknął oczy i zaczął ruszać biodrami.
Niby nic niezwykłego, ale wyprawiał nimi cuda. Jakby był w transie. Seksownie przygryzał wargę, a z jego ust wychodziły raz po raz ciche westchnienia.
Ben chwycił jego pośladki i lekko ścisnął. Dan otworzył oczy. Szaro-niebieskie tęczówki były jakby za mgłą, co było naprawdę pociągające.
Dłonie Bena zaczęły nadawać Danny'emu szybszy rytm. Opierając się rękoma po obydwu stronach głowy Bena, unosił się i opadał coraz to mocniej trafiając w jego punkt.
-Bee-en, ja chyba zaraz...- wyjęczał prawie że płaczliwie i pochylił się nad nim by znów złączyć ich wargi.
-Ja też skarbie, ja też – wymruczał pomiędzy ich pocałunkami.
Ben mocniej wbił paznokcie w pośladki Danny'ego czując finał. W pewnym momencie poczuł, że wypełnił Danny'ego całkowicie. Był w nim cały.
Obydwoje doszli w tym samym czasie. Danny...cóż, na wytatuowaną klatkę piersiową Bena, a on w środku Danny'ego. Młodszy opadł na niego nie przejmując się swoim nasieniem i pocałował go w kącik ust.
-Nie chcę z ciebie wychodzić – mruknął Ben. - Jesteś taki cholernie idealny.
-To nie rób tego – powiedział sennie i ziewnął przeciągle.
Starszy chłopak zachichotał pod nosem. Danny nawet kiedy był ubrudzony spermą, a jego usta były pogryzione do granic możliwości – nadal wyglądał niesamowicie uroczo.
-Wiesz, myślę, że mógłbym dla ciebie... - odezwał się i przerwał w połowie zdania zastanawiając się nad nim. - Myślę, że mógłbym dla ciebie nawet jeszcze dwa razy powtarzać klasę – parsknął cicho śmiechem.
-Czemu?
-Byleby być z tobą blisko aż do ukończenia - wyjaśnił mu swój pogląd i złączył usta w jednym z tych namiętnych pocałunków.

4 komentarze:

  1. Deni cnotka jest zajebisty, ksldgjlksjdgklj ;_____; Bardzo mi się podobało, czekam na następne, pedale.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciężko mi się to czytało, bo nie mogłam sobie wyobrazić dominującego Benka XD
    ale i tak kc

    /Marr.

    OdpowiedzUsuń
  3. Kocham Cię za tego shota <3 trochę nie mogłam sobie wyobrazić Bena jako dominanta, ale w końcu jakoś mi się udało :P
    Świetny blog :)

    OdpowiedzUsuń
  4. najlepszy Brusnop ever.
    ily.
    @NoOtherHope

    OdpowiedzUsuń