Rozpieszczam was. I żeby przybliżyć wygląd Danny'ego w moim shocie - X
Enjoy :D
~
Cholerna nowa szkoła, cholerne
przeprowadzki. Takie myśli od dobrych kilku tygodni towarzyszyły 16
letniemu Danny`emu. Idąc raz po raz poprawiał grzywkę spadającą
mu na oczy.
-Kurwa - syknął zirytowany po czym
wyciągnął z kieszeni obcisłych czarnych spodni paczkę
papierosów. Opierając się o mur szkoły wsadził papieros do ust i
zaczął szukać zapalniczki. Kolejne siarczyste przekleństwo wyszło
z jego ust kiedy uświadomił sobie że takowej nie posiada.
-Och, świetny dzień kurwa. Naprawdę
najlepszy - westchnął ironicznie pod nosem i zrezygnowany schował
paczkę do kieszeni, a papierosa na wszelki wypadek do kieszeni żeby
był pod ręką.
-Nie był świetny póki mnie tu nie
było - nieznajomy głos z mocna brytyjską nonszalanckością
odezwał się tuż koło jego ucha. Danny spojrzał na prawo. Tak
samo jak on o mur szkoły stał oparty chłopak. Miał ciemne blond
włosy ukryte pod szarą czapka, piękny uśmiech który zdobiły
dodatkowo dwa kolczyki po jednej stronie wargi i cudowne przenikliwe
brązowe oczy.
-Zawsze jesteś taki pewny siebie? -
zapytał Dan uważnie przypatrując się nieznanemu chłopakowi. Jego
wzrok na dłużej zatrzymał się na sporym, ale niedokończonym
tatuażu na prawej ręce. - Fajny - dodał wskazując na rysunki na
jego ciele.
-Dzięki. Mam więcej gdzie indziej.
Mogę ci pokazać - sugestywnie przejechał swoją dłonią w
okolicach krocza. - Masz jeszcze fajkę?- szybko zmienił temat i
zapytał lekko zawstydzonego Danny`ego.
-Ostatnią - skłamał. Nienawidził
się nimi dzielić. Nawet z tak przystojnymi nieznajomymi jak on.- I
nie mam ognia.
-To nie problem - odparł wyciągając
srebrną, wyglądającą na drogą zapalniczkę. Danny podał mu swój
mały skarb, a chłopak chwilę później już się nim zaciągał.
Wyglądał cholernie seksownie kiedy jego wargi obejmowały filtr, a
później wydmuchiwały szary dym.
-Jesteś tu nowy – bardziej
stwierdził niż zapytał i podał mu wpół wypalonego papierosa.
-A ty....stary? - odparł niezbyt
inteligentnie co spotkało się z głośnym wybuchem śmiechu.
-Inteligencją nie grzeszysz skarbie –
powiedział zbliżając się bliżej Danny'ego tak, że aż czubki
ich trampek stykały się ze sobą. - Ale za to masz świetne
usteczka, które mogłyby wyprawiać cuda jeśli tylko by chciały.
Policzki Danny'ego momentalnie nabrały
czerwonego koloru i zażenowany słowami chłopaka spuścił wzrok.
Jeszcze nikt nigdy nie był z nim tak bezpośredni. Podziwiał tego
nieznajomego za jego otwartość. Poczuł, że może go polubić, ale
jego drugie ja mówiło mu żeby nie oczekiwał za dużo.
Rozdzierający dźwięk dzwonka
rozszedł się po szkolnym dziedzińcu. Dan wyrzucił niedopalonego
papierosa i odważył się spojrzeć na nieznajomego, ale ten gdzieś
zniknął. Chłopak rozejrzał się wokoło. Dostrzegł go przy
drzwiach wejściowych.
-Zobaczymy się jeszcze? - zawołał za
nim, a kilka osób spojrzało na niego krzywo.
-Szybciej niż sądzisz – odkrzyknął
i zniknął w tłumie nastolatków.
~
Z głową opartą na ręce wpatrywał
się tępym wzrokiem na podstarzałą nauczycielkę biologii
tłumaczącą jakiś temat o genetyce. Danny oczywiście nie słuchał.
Czemu miałby słuchać kiedy w jego myślach ciągle był ten
chłopak z rana. I czemu do cholery nie zapytał o jego imię? Nigdy
nie był nieśmiały, ale przy nim czuł się jak jakaś cnotka,
która się zauroczyła.
Ale koło niego nie dało się przejść
obojętnie. Był po prostu boski. Inne określenie nie opisywało go
tak dobrze jak boski.
Dan spojrzał na zegar wiszący nad
tablicą. Wskazywał dokładnie dziesiątą dwadzieścia. Mógł
przysiąc, że ta sama godzina była piętnaście minut temu.
Pieprzona szkoła, tu czas biegnie inaczej. Albo się cofa.
Skrzeczący głos nauczycielki
przerwało donośne pukanie. Chwilkę później drzwi uchyliły się
i do klasy wszedł on. Posłał kobiecie przyjazny uśmiech, a ta
jakby się zarumieniła. No, nie tylko ona. Połowa dziewcząt w
klasie zaczęła poprawiać włosy i nakładać błyszczyk na usta.
Był chyba jedną z lepszych partii w
szkole. Wcale się nie dziwił.
-Przepraszam, że przeszkadzam, ale
Daniel Worsnop jest proszony do dyrektora – poinformował
nauczycielkę. Ta skrzywiła się lekko.
-To konieczne? - zapytała z przekąsem.
- Za chwilę koniec lekcji.
-Tak, są jakieś problemy z
dokumentami. Bardzo przepraszam.
Kobieta jedynie już westchnęła pod
nosem i obojętnie machnęła dłonią pozwalając mu wyjść.
-Ach, właśnie. Przekaż swojemu
ojc...panu dyrektorowi, że mam dla niego ważne dokumenty –
powiedziała tylko. Ben pokiwał głową i otworzył drzwi czekając
na Danny'ego.
Chwycił swój plecak i wyszedł zaraz
za chłopakiem. W duchu dziękował, że tu przyszedł.
Szli chwilę w milczeniu mijając co
chwila jakieś klasy.
-Więc... - odezwał się cicho Danny
przerywając krępującą ciszę. - Dyrektor to twój ojciec?
-Tak – odparł nawet nie patrząc na
niego. - Mogę robić co chcę bez żadnych konsekwencji. Zajebiście,
nie? - powiedział entuzjastycznie. - Tak poza tym to jestem Ben.
Zapomniałem się przedstawić.
-Danny.
-Wiem dzieciaku – zaśmiał się pod
nosem i kontynuował marsz.
Ben teraz nie przypominał tego samego
chłopaka sprzed rana. Owszem, wyglądem był cały czas taki sam,
ale brakowało mu tej przebojowości i seksapilu, którymi ujął go
kilka godzin temu. Seksapil był określeniem idealnym dla kobiety,
ale Ben...Boże, on był seksowniejszy niż niejedna kobieta, a Danny
widział ich w swoim życiu wiele.
-Tutaj – powiedział nagle Ben i
wepchnął go do jakiejś pustej i ciemnej klasy, która na pewno nie
była gabinetem dyrektora. Pchnął go na ścianę przyciskając go
do niej całym swoim ciałem. Czubki ich nosów zetknęły się, a
Danny mógł czuć jego gorący oddech na swoich ustach. Spojrzał mu
wprost w oczy. Były na wpół przymknięte, a sam jego wzrok
powodował, że w spodniach robiło mu się ciasno i mokro.
-To chyba nie jest gabinet dyrektora –
palnął głupio Danny.
-Kłamałem. Nie mogłem przestać
myśleć o tobie od samego rana. Fajny z ciebie dzieciak, skarbie –
mruknął, a jego dłonie zsunęły się na pośladki Danny'ego
ściskając je mocno.
-Ouch! - pisnął głośno, po czym
szybko zakrył sobie usta dłonią z zażenowania. - Przepraszam.
Ben jedynie parsknął śmiechem i
ponownie zaczął maltretować jego pupę. Dan przygryzł mocno dolną
wargę żeby znów się nie ośmieszyć swoimi dziewczęcymi piskami.
-Nie rób tak. Podobało mi się to –
powiedział i pocałował go lekko a zarazem szybko. - Podoba mi się
również to, że jesteś...nietknięty – szepnął mu seksownie do
ucha przygryzając płatek jego ucha.
Danny zadrżał i jęknął cicho.
Boże, co ten chłopak z nim wyprawiał. Nagle, bez ostrzeżenia Ben
uniósł go za pośladki i posadził na jednej z ławek. Danny
odruchowo oplótł go nogami za biodra tym samym przysuwając blisko
siebie. Ben mruknął z aprobatą kiedy ich krocza zetknęły się ze
sobą ocierając lekko. Młodszy chłopak lekko uniósł usta w
lekkim uśmiechu czując, że nie tylko on tu jest podniecony.
-Chyba mogę sobie wyobrazić jak
bardzo ciasny jesteś, wiesz? - wyszeptał i złączył ich usta w
mocnym pocałunku. Danny od razu rozchylił swoje wargi dając lepszy
dostęp Benowi.
Chłopak nie marnował czasu i od razu
przeszedł do rzeczy. Gryzł, ssał, lizał. Raz całowali się jak
szaleni, gwałtownie, szybko, a po chwili spowalniali i namiętność
przejmowała kontrolę. I wtedy się nie całowali. Nie oni. To ich
usta wtedy się kochały.
Danny nie odrywając się od ust Bena
wyplątał dłonie z jego włosów i skierował je w kierunku paska
jego spodni, który zaczął lekko i niezdarnie odpinać.
-Nah, jeszcze nie - Ben oderwał ich
usta od siebie i upomniał go wzrokiem. - Jeszcze nie teraz,
dzieciaku – mrugnął do niego porozumiewawczo i zapiął sprzączkę
swojego paska. Chwilę później zadzwonił dzwonek, a Ben bez
żadnego słowa wyszedł zostawiając go rozpalonego i podnieconego
ze sporym problemem w spodniach. Dotknął lekko swoich opuchniętych
warg i...poczuł się jak dziwka, bo miał ochotę oddać się cały
temu nowo poznanemu chłopakowi. Ale nie obchodziło go to. Było mu
z tym cholernie dobrze.
Takie ''wypady do dyrektora''
zaczęły zdarzać się coraz częściej. Ben czarował nauczycielki
swoim urokiem osobistym by pozwoliły wyjść Danny'emu w trakcie
lekcji, a potem znajdowali jakąś pustą klasę gdzie całowali się
bez opamiętania podnieceni adrenaliną. Cóż, każdy w mógł wejść
i ich przyłapać, bo nigdy nie zamykali drzwi.
-Kto by pomyślał. Syn dyrektora taki
bad boy, nie ładnie Benny – Danny oderwał się od ich pocałunku
i zakpił mu w żywe oczy przygryzając delikatnie jego wargę.
-Zamknij się dzieciaku – mruknął i
wpił się ponownie w wargi młodszego, a jego rozgrzane dłonie
wsunęły się pod jego czarną koszulkę zatrzymując się na
sutkach, które delikatnie zaczął ściskać i pocierać na
przemian. Danny jęknął w jego wargi, ale nie przerwali pocałunku.
Ben kochał sprawiać, że Danny
jęczał. Robił to cholernie słodko i seksownie zarazem.
Lubił młodszych od siebie. Zawsze
byli niewinni, często niepewni i niedoświadczeni w tych sprawach.
Dan był idealny. Uroczy, lekko dziecinny, zawstydzony z przydługimi
czarnymi włosami i lekkim makijażem w postaci czarnych kresem wokół
szaro-niebieskich oczu. Po prostu perfekcyjny.
Nagle drzwi otworzyły się z impetem i
stanął w nich mężczyzna w średnim wieku w szarym garniturze.
-Boże....Ben! - uniósł głos
zaszokowany. - Weź koleżankę gdzie indziej! Albo po prostu
zamykajcie drzwi – widząc swojego syna w jednoznacznej pozie
zrobił lekko zdegustowaną minę.
Danny zawstydzony wtulił twarz w
zgięcie szyi Bena by nie było widać dokładniej jego twarzy.
-Tato, weź wyjdź, okej? - warknął
chłopak pod nosem nawet nie patrząc na ojca.
-Już, ale weź ją gdzie indziej –
ponowił prośbę i już wiał wychodzić, ale zatrzymał się w
półkroku.-I porozmawiamy w domu! Znowu nie zdasz liceum. Będziesz
znów powtarzać trzeci rok, zobaczysz - powiedział siląc się na
władczy ton, co mu niestety nie wyszło i wyszedł tak szybko jak
wszedł.
-Co. To. Kurwa. Było! - Danny
odepchnął od siebie Bena i wstał szybko nerwowo wygładzając
koszulkę. - Serio wyglądam jak dziewczyna? - zapytał histerycznie.
Ben zaśmiał się pod nosem i
przytulił go do siebie próbując uspokoić.
-To nic takiego, przestań się
denerwować...moja słodka mała Danielle – zaśmiał się gromko
ze swojego żartu za co dostał mocno w ramie. - Za co?!
-Za bycie kutasem – powiedział
ironicznie i podniósł swoją torbę z podłogi. - Muszę iść.
Dodatkowa fizyka, rozumiesz. - Skrzywił się lekko i posłał mu
smutne spojrzenie.
Ben musnął jego usta lekko.
-Powodzenia dzieciaku – powiedział
kiedy Danny wyszedł. Tym razem to on zostawił go w pustej klasie
również z problemem w spodniach.
~
-Jak w szkole? - zapytała matka
Danny'ego stawiając przed nim talerz z obiadem. Skrzywił się
widząc warzywa. - Zaprzyjaźniłeś się z kimś w końcu? I nie
mów, że przez dwa miesiące do nikogo nawet się nie odezwałeś.
-Jaka to różnica jak i tak za pół
roku znowu się przeprowadzimy? - zapytał z przekąsem.
-Wiesz jak jest – odparła
wymijająco. - Ach, właśnie. Ja i ojciec wychodzimy za dwie
godziny. Wrócimy pewnie w nocy – powiedziała nawet nie patrząc
na niego i nadal krzątała się po kuchni raz po raz przecierając
coś gdzieś ścierką.
Danny mruknął jedynie coś pod nosem.
Nie zaczynając nawet obiadu wstał od stołu i poszedł do swojego
pokoju. Rzucił torbę z książkami gdzieś w kąt i rzucił się na
łóżko.
Syknął z bólu kiedy uderzył się
głową o drewnianą ramę.
-Pierdolone...-warknął i oparł się
plecami właśnie o tą nieszczęsną ramę. Chwycił swojego iPoda i
wetknął sobie słuchawki do uszu. Wybrał jedną z ulubionych
piosenek i zamknął oczy wsłuchując się w słowa. Nie wiedząc
kiedy, po prostu zasnął.
Jakiś czas potem obudziło go pukanie
do drzwi i głos jego matki.
-Danny, jakiś chłopak do ciebie
przyszedł. Wspominał coś o korepetycjach z fizyki – powiedziała
i wyszła.
Dan od razu wstał i zszedł po
schodach domyślając się kto to może być.
-Co ty tu do cholery robisz? - szepnął
z lekkim wyrzutem.
Ben uśmiechnął się jedynie i
poprawił swoje włosy.
-Nie tak trudno się dostać do twoich
dokumentów – powiedział lekceważąco. - Więc – powiedział
trochę głośniej kiedy pani Worsnop pojawiła się korytarzu na
którym stali. - Na początku fizyka jądrowa, a potem zrobimy kilka
zadań, dobrze? - Danny pokiwał niepewnie głową. - A teraz
wybaczy pani, pójdziemy wbić mu trochę wiedzy do głowy. Świetna
sukienka tak przy okazji – powiedział do niej kokieteryjnie.
-Dan – usłyszeli głos matki kiedy
kierowali się do jego pokoju. - My z ojcem wychodzimy.
-Bawcie się dobrze – zawołał do
niej, a chwilę później usłyszeli trzask drzwi i przekręcanego w
nich klucza.
Danny wszedł do swojego pokoju, a za
nim Ben.
Młodszy oparł się o biurko i założył
ręce na piersiach patrząc na Bena spod przymrużonych powiek.
-Czy ciebie pojebało? - powiedział
nagle.
-A co, miałem się wdrapać po rynnie
i wejść do ciebie jak jakiś pedofil do sześciolatki?
Dan parsknął śmiechem na to
porównanie. Opuścił dłonie i podszedł do niego.
-Przepraszam, że tak naskoczyłem.
Byłem w szoku, okej?
-Może wybaczę, może nie – zaczął
się z nim drażnić. Objął go w pasie i przyciągnął do siebie
łącząc ich usta w namiętnym, jakby stęsknionym pocałunku
chociaż widzieli się dosłownie kilka godzin temu.
Ben skierował ich w stronę łóżka,
na które razem odpali przytuleni nie przerywając całowania się.
Starszy chłopak usiadł okrakiem na
biodrach Danny'ego i zaczął powoli zdejmować jego koszulkę.
-Czasem myślę, że to ty jeszcze się
nie pieprzyłeś – westchnął zirytowany Danny i zepchnął go z
siebie po czym zaczął się rozbierać. Po chwili został w samych
bokserkach. Na materiale idealnie odznaczała się jego męskość.
Ben oblizał wargi i nie czekając na nic również pozbył się
swoich ubrań zostając całkiem nagi. Dan zarumienił się widząc
jego stojącego penisa.
-Ktoś tu się zawstydził? Ściągaj
je – zażądał Ben wskazując na czarną bieliznę w której nadal
był Worsnop. Oparty wygodnie o ramę łóżka czekał na jakiś ruch
ze strony chłopaka. - Och, chodź tu skarbie – powiedział
pieszczotliwie, a Danny jak na zawołanie usiadł na jego udach mając
przed sobą jego sterczącego członka.
-Wstydzisz się? - Danny pokiwał głową
przygryzając lekko wargę i spojrzał na niego spod swoich długich
rzęs. - Weź go do ręki – powiedział.
Danny niepewnie objął go dłonią i
zaczął poruszać rytmicznie w dół i w górę raz po raz kciukiem
zataczając małe okręgi na główce jego penisa.
Wyglądał jak dziecko, które właśnie
dostało do ręki nową zabawkę i uczyło się jak się z nią
obchodzić. Był delikatny i niepewny, ale właśnie to sprawiało
Benowi największą przyjemność. Wzdychał cicho i co jakiś czas
chwalił Danny'ego. Złapał jego wolną dłoń i złączył razem
ich palce. Młodszy uśmiechnął się do niego i kontynuował swoją
pracę.
-Chcesz go do ust? - zapytał w pewnym
momencie. Danny ochoczo pokiwał głową i nachylił się nad nim.
Wysunął koniuszek języka i polizał go jak lizaka. - Nie wstydź
się. Idź dalej, jest cały twój – zachęcił go.
Dan nie chcąc zawieść Bena objął
ustami całą główkę jego penisa i zaczął go ssać. Raz mocniej,
raz słabiej jedynie muskając ją językiem.
-Dzieciaku, nie baw się – wyjęczał
Ben i wplątał jedną z dłoni w czarne włosy Danny'ego. Ten
spojrzał na niego z lekką obawą. - Po prostu weź go do ust. Będę
ci pomagać.
-Tak? - zapytał po czym polizał całą
długość jego męskości. - Czy może bardziej tak? - zapytał
niewinnie, a chwilę później cały penis Bena zniknął w jego
ustach, a jego głowa zaczęła poruszać się w odpowiednim tempie.
Jedynym znakiem aprobaty były głośne jęki i przekleństwa
padające z ust Bena.
-Ooo, tak skarbie. Właśnie tak.
Tatusiowi się podoba. Ssij, właa-aśnie tak! - jęknął
przeciągle.
-Tatusiowi? - Ben wyciągnął jego
kutasa z usta zamieniając je na rękę. - Poważnie?
-Tak, poważnie. Tatuś zaraz będzie
cię pieprzyć tak mocno, że nie będziesz potem pamiętać jak się
nazywasz ani jaki jest dzień tygodnia. - Warknął mu wprost w usta
po czym przygryzł je mocno i pocałował wsuwając język do środka.
Danny przysunął się bliżej niego, a
ich stojące penisy zaczęły się o siebie ocierać, co doprowadzało
tą dwójkę do seksualnej frustracji. Boże, Ben tak bardzo chciał
zagłębić się w ten słodki, ciasny tyłeczek tego nastolatka.
-Chcę żebyś mnie pieprzył –
wyjęczał między pocałunkami młodszy. - Mocno. Bardzo mocno.
-Poproś skarbie, poproś – zaśmiał
się i zaczął całować szyję Danny'ego.
-Ugh, nie baw się w to ze mną tylko
proszę pieprz mnie –
powiedział sięgając do szafki nocnej po małą buteleczkę z
lubrykantem. Nalał trochę na swoją dłoń i zaczął rozprowadzać
po całej długości Bena.
-Danny,
chcę żebyś mnie ujeżdżał. Chcę widzieć twoją słodką twarz
przede mną – wymruczał mu wprost do ucha, a następnie pocałował
punkt na jego szyi wywołując u niego przeciągły jęk.
Danny
uniósł się lekko by Ben mógł w niego wejść.
Centymetr
po centymetrze zaczął w niego wchodzić, aż wypełnił go całego.
Danny
szybko starł łzy, które zgromadziły się w kącikach jego oczu i
zaczął powoli, ale rytmicznie się na nim poruszać.
-Mów
jeśli by się...- powiedział Ben, ale Danny szybko mu przerwał.
-Shh...-
uciszył go. - Jest idealnie – szepnął po czym zamknął oczy i
zaczął ruszać biodrami.
Niby
nic niezwykłego, ale wyprawiał nimi cuda. Jakby był w transie.
Seksownie przygryzał wargę, a z jego ust wychodziły raz po raz
ciche westchnienia.
Ben
chwycił jego pośladki i lekko ścisnął. Dan otworzył oczy.
Szaro-niebieskie tęczówki były jakby za mgłą, co było naprawdę
pociągające.
Dłonie
Bena zaczęły nadawać Danny'emu szybszy rytm. Opierając się
rękoma po obydwu stronach głowy Bena, unosił się i opadał coraz
to mocniej trafiając w jego punkt.
-Bee-en,
ja chyba zaraz...- wyjęczał prawie że płaczliwie i pochylił się
nad nim by znów złączyć ich wargi.
-Ja
też skarbie, ja też – wymruczał pomiędzy ich pocałunkami.
Ben
mocniej wbił paznokcie w pośladki Danny'ego czując finał. W
pewnym momencie poczuł, że wypełnił Danny'ego całkowicie. Był w
nim cały.
Obydwoje
doszli w tym samym czasie. Danny...cóż, na wytatuowaną klatkę
piersiową Bena, a on w środku Danny'ego. Młodszy opadł na niego
nie przejmując się swoim nasieniem i pocałował go w kącik ust.
-Nie
chcę z ciebie wychodzić – mruknął Ben. - Jesteś taki cholernie
idealny.
-To
nie rób tego – powiedział sennie i ziewnął przeciągle.
Starszy
chłopak zachichotał pod nosem. Danny nawet kiedy był ubrudzony
spermą, a jego usta były pogryzione do granic możliwości –
nadal wyglądał niesamowicie uroczo.
-Wiesz,
myślę, że mógłbym dla ciebie... - odezwał się i przerwał w
połowie zdania zastanawiając się nad nim. - Myślę, że mógłbym
dla ciebie nawet jeszcze dwa razy powtarzać klasę – parsknął
cicho śmiechem.
-Czemu?
-Byleby
być z tobą blisko aż do ukończenia - wyjaśnił mu swój pogląd
i złączył usta w jednym z tych namiętnych pocałunków.
Deni cnotka jest zajebisty, ksldgjlksjdgklj ;_____; Bardzo mi się podobało, czekam na następne, pedale.
OdpowiedzUsuńCiężko mi się to czytało, bo nie mogłam sobie wyobrazić dominującego Benka XD
OdpowiedzUsuńale i tak kc
/Marr.
Kocham Cię za tego shota <3 trochę nie mogłam sobie wyobrazić Bena jako dominanta, ale w końcu jakoś mi się udało :P
OdpowiedzUsuńŚwietny blog :)
najlepszy Brusnop ever.
OdpowiedzUsuńily.
@NoOtherHope