~~
-Wiesz co, wyjdź kurwa. Po prostu
wyjdź, dziwko - chwyciłem Jamie za ramię i pchnąłem w stronę
drzwi na które wpadła z impetem. Krzyknęła cicho.
-Daj mi ostatnią szansę, wiesz,że
tego nie chciałam! - jej płaczliwy głos doprowadzał mnie do
furii.
-Och, pewnie kurwa. W ogóle nie
chciałaś się rżnąć z Jamesem na naszym pierdolonym łóżku.
Tak, w ogóle nie błagałaś żeby się pospieszył, bo zaraz będę
w domu. Jesteś żałosna, kobieto - rzuciłem z nienawiścią te
słowa i ostatecznie wyrzuciłem ją z mojego mieszkania.
-Suka - mruknąłem pod nosem.
Usiadłem w jednym z foteli próbując się uspokoić po całym
zajściu. Oddychałem głęboko raz po raz popijając whiskey z
kryształowej szklanki. Nienawidziłem kłócić się z Jamie, ale
ostatnio wszystko co się działo między nami przelewało czarę
goryczy. Nawet nie wiedziałem czemu nadal z nią byłem do tej pory.
Była mi potrzebna tylko do jednego celu. Wiadomego celu oczywiście.
Wszyscy wiedzieli, że jestem uzależniony od seksu. Potrzebowałem
tego nawet teraz, ale nie byłem jeszcze tak zdesperowany by dać
Jamie kolejną szansę. Nie chciałem mieć z tą dająca wszystkim
dupy dziwką nic wspólnego. Potrzebowałem czegoś nowego, kogoś z
kim nie musiałbym się bawić w te wszystkie gierki, czułe słówka
i te inne ckliwe rzeczy. Przypomniałem sobie o kimś kto znał się
na tych rzeczach bardzo dobrze. Nie owijając w bawełnę,
potrzebowałem naprawdę mocnego pieprzenia, po którym nie
pamiętałbym swojego imienia czy dnia tygodnia.
-Kurwa - jęknąłem kiedy poczułem
znajome, przyjemnie szarpniecie w podbrzuszu spowodowane
podnieceniem. Najprostszą droga na pozbycie się tego było zwalenie
sobie, ale tego nawet w połowie nie można porównywać do włożenia
kutasa w jedną z czyich ciasnych dziurek.
Chwyciłem za swój telefon i wybrałem
numer jednego z moich zaufanych przyjaciół. Po kilku sygnałach
odebrał. W tle wyraźnie słyszałem głośne jęki jakiś dziewczyn
i nie tylko. Skurwiel, kolejna orgia beze mnie.
-Czego, Cam? - wysapał do słuchawki.
- Jasna cholera, Sam! Nie gryź go! - usłyszałem syk z ust
Worsnopa. - Przepraszam Cameron, ale Sam chyba nie umie laski robić.
Po co dzwonisz? - zapytał i znów zacząłem słyszeć jęki po
drugiej stronie.
-Potrzebuję ten adres.
-Pierdolisz, Cam? Naprawdę? Kurwa,
jestem z ciebie dumny.
-Pierdolić to będę jak mi dasz
adres. Danny, potrzebuję.
-Okej, już ci go wysyłam
tylko...oo-och kurwa, Sam! - Usłyszałem krzyk pełen ekstazy i
rozkoszy, a potem głuchy dźwięk upadającego telefonu i
przerwanego połączenia.
W takim razie sobie poczekam.
Zegar wskazywał równa ósmą. Za
wcześnie by zaczynać cokolwiek. Dopiłem resztę alkoholu, która
mi została w szklance i poszedłem pod prysznic. Potem, już czysty
i jak zwykle piękny przejrzałem się w lustrze. Mruknąłem z
aprobatą pod nosem na swój widok. Starłem jedynie krople wody z
mojego tatuażu, który przedstawiał różę i moje nazwisko.
Włożyłem kolczyki do wargi i nosa, wybrałem z szafy najbardziej
obcisłe czarne jeansy i również czarną koszulkę z głębokim V.
Do tego wszystkiego szare kowbojki i skórzana kurtka. Wyglądałem
lepiej niż idealnie. Wyglądałem kurewsko zajebiście. Usłyszałem
charakterystyczny dźwięk SMSa.
"Courtney Hill, szukaj Soho i
resztę załatwię ja. Miłej zabawy :*"
Zapamiętałem adres i usunąłem
wiadomość. Chwyciłem portfel wypchany banknotami i telefon, a
następnie wyszedłem z domu przed którym już stała wcześniej
zamówiona taksówka. Podałem adres kierowcy i ruszyliśmy. Zacząłem
zastanawiać się co tam zastane. Dan przedstawił mi to miejsce jako
ociekające seksem, spermą i kokainą. Brzmi seksownie i
zachęcająco. Ale nie powiedział nic więcej. Nie wiem czy to jest
po prostu jakiś bar z dodatkowymi usługami czy...
Burdel. Ten pedał podał mi adres do
burdelu.
Rozochocony tym widokiem jak
najszybciej zapłaciłem kierowcy i wyskoczyłem z taksówki jak
oparzony. Różowy neon układał się w napis Soho. Czyli to tu.
Przed wejściem stało kilka dziwek, bo kobietami ich nazwać nie
można było. Ubrane w samą bieliznę z kabaretkami wdzięczyły się
do przechodzących pijanych facetów.
Szczerze mówiąc one mnie obrzydzały.
Nie miałem ochoty pieprzyć żadnej z nich wiedząc, że ich usta
pieprzyła połowa dzielnicy. Sprawnie je omijając wszedłem do
środka i od razu skierowałem się do tłocznego baru gdzie
znalazłem trochę miejsca na swój szanowny tyłek. Zamówiłem trzy
shoty, które wypiłem na raz.
-Szukasz czegoś specjalnego? -
zapytał umięśniony facet za barem. Był naprawdę przystojny i z
rodzaju tych dla których mógłbym być na dole. Przesunąłem
językiem po wolnej wardze specjalnie zahaczając nim o kolczyk.
-Chyba jak każdy tutaj, prawda? -
zapytałem nachylając się do niego.
-Ja się tym nie zajmuję. Za chwilę
przyjdzie szef - powiedział ignorując mnie i wrócił do robienia
drinków.
Zacząłem bawić się pustymi
kieliszkiem przede mną kiedy poczułem czyjąś ciepłą dłoń na
ramieniu. Odwróciłem się odruchowo i ujrzałem znajomą twarz
przed sobą. Nie mogłem go skojarzyć, ale wiedziałem, że gdzieś
go widziałem. Wysoki brunet z szerokim uśmiechem na twarzy i
kolczykiem w nosie. Na szyi miał tatuaż z gejszą.
-Jestem Austin. Danny dał mi znać,
że się tu zjawisz - powiedział wyciągając do mnie dłoń którą
od razu uścisnąłem. Wspomnienie o Danny'm pomogło mi przypomnieć
skąd go kojarzę. Często ze swoim chłopakiem bywał na
orgio-imprezach u Worsnopa. - Zapatrujesz się na kogoś specjalnego?
Jakieś cechy szczególne? Laska, facet? Tylko proszę, szybko. Ktoś
na mnie czeka - z uśmiechem wskazał na rozpustnie siedzącego na
sofie rudowłosego chłopaka. Siedział w samych bokserkach od
Calvina Kleina i seksownie ssał palec wskazujący.
Oderwałem od niego swój wzrok i
szybko powiodłem nim po reszcie lokalu. Prawie wszyscy byli tu w
samej bieliźnie, niektórzy nawet i bez. Niektórzy bez skrepowania
uprawiali seks na widoku wszystkich. Gorąca atmosferę podtrzymywał
wystrój w czarno-czerwonych barwach, w tle leciała muzyka przez
która w spodniach robiło mi się ciasno, a klimatyzacja była
wyłączona. Było duszno, gorąco, a w powietrzu unosił się zapach
seksu.
-Więc? - ponaglił mnie. - Jeśli nie
masz typu, to nasza Gwiazdka jest teraz wolna - mrugnął do mnie
znacząco. - Trzysta dolarów.
-Biorę - powiedziałem bez
zastanowienia i podałem mu plik banknotów, a on gdzieś zniknął.
Chwilę później wrócił z kluczem w dłoni.
-Za pół godziny w siódemce. Miłej
zabawy - klepnął mnie w ramię i wrócił do rudzielca czekającego
na niego po czym zaczęli się wręcz obscenicznie całować.
Zażenowany odwróciłem wzrok i zamówiłem kolejnego drinka.
Zacząłem zastanawiać się w co ja się wpierdoliłem. I kim do
cholery jest ta jego Gwiazdka? Kobieta? Mężczyzna? Jeśli to będzie
jakaś blondyna z sztucznymi cyckami i toną tapety na twarzy, to ja
podziękuje i sam lepiej zrobię sobie ręką w domu przy
akompaniamencie taniego pornola.
Co chwila zerkałem na zegarek. Czas
mijał nieubłaganie szybko, a ja zaczynałem się denerwować jakby
to była moja pierwsza wizyta w takim miejscu. Owszem, w Soho byłem
po raz pierwszy, ale z chłopakami; Danny'm, Samem i tym chujem
Jamesem często szlajaliśmy po takich miejscach i zaliczaliśmy
tylko te godne polecenia, najlepsze dziwki. Wszyscy graliśmy w
obydwóch ligach, więc zawsze mieliśmy duży wybór. Blondyni,
blondynki, bruneci, brunetki i tak dalej. Do wyboru do koloru.
Wybiła równa 11. Nadszedł mój
czas. Dla odwagi zamówiłem kolejny kieliszek i skierowałem się w
stronę korytarza. Po obydwóch jego stronach były drzwi z numerami
zza których dobiegały krzyki i głośne jęki. Zaczynało robić mi
się cholernie gorąco, a pulsujący problem w spodniach zaczął
niemiłosiernie boleć. Na szczęście ktoś się tym zaraz zajmie.
Stanąłem przed siódemką i wziąłem głęboki oddech.
-No to zaczynamy - mruknąłem pod
nosem i wszedłem do pokoju, który był pogrążony w mroku.
Jedynie jasny przebłysk dawała mała wątła lampka w rogu. Pokój
był urządzony w taki sam sposób jak i reszta lokalu. Na środku
stało okrągłe łóżko z czarnym baldachimem i czerwoną narzuta.
Zaraz obok stał niski szklany stolik na którym zauważyłem dwie
cienkie kreski białego proszku. Pragnąłem pod nosem z aprobatą.
To były najlepiej zainwestowane trzy stówy w życiu. Uklęknąłem
przy nim i sprawnie wciągnąłem obydwie. Nieprzyjemne uczucie w
nosie minęło równie szybko jak się pojawiło,zastępując go
rozlewającym się po całym ciele uczuciu szczęścia i
rozluźnienia.
W oczekiwaniu na Gwiazdkę
położyłem
się wygodnie na łóżku opierając się o zagłówek. Oczywiście
uprzednio rozbierając się ze skórzanej kurtki. Buty rzuciłem
gdzieś nie wiadomo gdzie.
Nagle
drzwi powoli uchyliły się i ktoś wszedł. Nie widziałem twarzy.
Nie mogłem też zgadnąć czy to kobieta czy mężczyzna. Cień
lampy rzucał cień na twarz. Jedyne co widziałem, to jasnobrązowe
włosy układające się w loczki, a dolna warga była przekłuta po
jednej stronie w dwóch miejscach.
Na
odkrytych ramionach były tatuaże. Mnóstwo tatuaży. Na jednym z
łokci była gwiazdka.
-Więc
to ty.
Zdziwiłem
się, że w ogóle byłem w stanie coś z siebie wydusić. Postać
nadal się nie odzywała, tylko zaczęła do mnie powoli podchodzić.
Krok za krokiem. Teraz zauważyłem, że miała na sobie koszulkę z
Led Zeppelin i potargane gdzieniegdzie czarne, opinające spodnie, w
których...odznaczał się wyraźny wzwód. Dzięki kurwa Bogu.
Powoli zaczął się rozbierać. Bardzo powoli. Jego koszulka
wylądowała gdzieś na ziemi, spodnie tak samo. Bokserki.
Idąc
za jego śladem zrobiłem to samo zresztą swoich ubrań. Siedząc
już wygodnie w swoim poprzednim miejscu wpatrywałem się w niego
oczekując jego pierwszego ruchu, ale stał tam jak
kołek.
-Ben
– przedstawił się.
-Więc
Ben...Nie zapłaciłem za to żebyś tu tylko stał – warknąłem
już lekko zirytowany. - Przyszedłem tu żeby się pieprzyć, a nie
patrzeć.
-Nie
tak szybko – zamruczał pod nosem i jednym zwinnym susem znalazł
się na mnie przygwożdżając mnie do ramy łóżka.
-Nie
pomyliły ci się role, skarbie? - syknąłem wprost w jego usta,
które znajdowały się kilka milimetrów od moich. Odepchnąłem go
od siebie lekko. Teraz mogłem się dobrze przypatrzeć jego twarzy.
Miał lekko przymrużone oczy, rozszerzone źrenice i krnąbrny
uśmieszek na twarzy. Chwilę poświęciłem też na przestudiowanie
reszty jego ciała. Nie był wybitnie umięśniony ani nic w tym
stylu, ale w sposób w jaki wyglądał, niewinny sposób mnie
podniecał.
Chłopak
zsunął się lekko z moich kolan i przeniósł swój ciężar ciała
na moje uda, na które właśnie zsunął moje wilgotne bokserki. Mój
penis od razu z nich wyskoczył stojąc na baczność. On nawet nie
zastanawiał się co robić, tylko od razu chwycił go pewnie dłonią
na co zareagowałem głośnym sykiem. Chłopak jedynie zaśmiał się
pod nosem i potarł mojego przyjaciela od podstawy aż do samego
czubka zataczając na nim delikatne koła kciukiem. Zwykły dotyk, a
działał na mnie zajebiście mocno. Mógłbym sobie zrobić tak samo
sam, ale on...o Boże! Jego dłonie były do tego stworzone.
-Zamierzasz
się tak ze mną bawić...Gwiazdko? - zapytałem nakładając nacisk
na jego pseudonim.
-Owszem
– odparł zwyczajnie nie odrywając wzroku ani rąk od mojego
penisa, którego masował wręcz z nabożnością w oczach. - Chcę
abyś był dla mnie wystarczająco twardy. Żebyś mógł mnie
pieprzyć tu...na łóżku, przy ścianie, na podłodze czy na tym
pieprzonym stoliku.
Coś
we mnie skręciło się z przyjemnością na samo wspomnienie miejsc
gdzie może będziemy to robić
Lewą,
wolną dłoń wyciągnąłem przed siebie i delikatnie przejechałem
bo jego nagich plecach kierując się w dół ku jego nagim
pośladkom. Zadrżał lekko i jęknął jak dziwka kiedy musnąłem
delikatnie palcem jego wejście. Znów to zrobiłem, a on spojrzał
mi głęboko w oczy. Jego wyraz twarzy, jego oczy, jego usta w niemej
prośbie błagały o mocne rżnięcie.
Pokręciłem
jedynie głową dając mu do zrozumienia, że jeszcze nie czas. Z
jękiem zawodu spuścił głowę i zastąpił swoje dłonie wargami.
Lekko dmuchnął na niego pieszcząc tym moją delikatną skórę, a
potem przejechał wargami po główce jakby była lizakiem. Och
cholera...wiedział co robić żeby doprowadzić mnie do szału.
Przez kolejne kilka minut skoncentrował się na całowaniu czubka,
ssaniu go i lizaniu całej długości, aż w końcu wziął go do
ust. Cal po calu znikał w jego ustach. Przez ten czas ani na chwilę
nie przerywał ze mną kontaktu wzrokowego, co czyniło ten moment
jeszcze bardziej seksownym. Jęknąłem głucho kiedy poczułem, że
mój penis dotknął tylnej ścianki jego gardła. Przesunął
kilkakrotnie po nim swoim mokrym językiem, a ja myślałem, że za
chwilę odlecę.
-Wystarczy
– warknąłem chwytając go za włosy. Z głośnym mlaskiem mój
penis wypadł z jego ust. Spojrzał na mnie jakbym odebrał mu
zabawkę. Po części tak było. - Pod ścianę – zażądałem.
Bez
słowa protestu uczynił co powiedziałem. Z lekkim ociąganiem wstał
z łóżka i podszedł pod krwistoczerwoną ścianę. - Oprzyj się
rękami i rozstaw nogi. Szeroko.
Z
małej szafki wyjąłem przygotowaną wcześniej małą buteleczkę
nawilżacza i srebrne opakowanie z prezerwatywą. Nie wiadomo co ta
kurwa wcześniej robiła, więc wolałem się zabezpieczyć.
-Twarzą
do ściany! - warknąłem władczo kiedy kątem oka zauważyłem, że
się odwrócił patrząc wyczekująco na mnie, ale na moje polecenie
odwrócił się ponownie i czekał na mnie.
Założyłem
gumkę i bezszelestnie podszedłem do niego. Niestety, moja łagodna
strona teraz mną zawładnęła.
Nachyliłem
się lekko, odgarnąłem włosy z karku Bena i złożyłem lekki
pocałunek idealnie na środku szyi. Przywarłem do niego całą
powierzchnią ciała, mój penis otarł się o jego pośladki, a ja
poczułem, że cały drży. Nie dziwię mu się. Też bym się jarał
gdyby ocierał się o mnie gruby, długi i twardy kutas. Nie
przechwalając się oczywiście.
Nie
zamierzałem teraz w niego wejść. Jeszcze nie teraz. Lubię bawić
się moimi 'ofiarami' zanim je mocno i ostro przelecę.
Objąłem
go za brzuch i zacząłem delikatnie masować bardzo wolno schodząc
w dół kreśląc na jego podbrzuszu rozmaite wzroki. Oparłem głowę
na jego ramieniu i zacząłem składać na jego odchylonej szyi
pocałunki jednocześnie robiąc mu przy tym niemałej wielkości
malinki.
Moje
dłonie ciągle bawiły się delikatną skórą nad jego stojącym
penisem, którego niby przypadkiem raz po raz muskałem. Widziałem,
że doprowadzam go tym do szaleństwa, bo jęczał i błagał o
więcej jednocześnie.
-Lubisz
to dziwko, prawda? - zamruczałem mu do ucha i przygryzłem lekko
jego płatek. Zaśmiałem się kiedy usłyszałem jak próbuje coś
wydukać tym swoim brytyjskim akcentem.
Przeniosłem
dłonie na jego penisa, którego chwyciłem w dłoń i potarłem go
mocno.
Kolana
ugięły się pod nim, a z jego ust wyszedł głośny przeciągły
jęk. Objąłem go w pasie by mocniej przywarł do mnie i tym samym
nie upadł z rozkoszy jaką właśnie mu dawałem.
-Za-aaraz
dojdę – wysapał, a ja poczułem jak jego uda drżą. Nie mogłem
mu na to pozwolić. Momentalnie przerwałem pieszczotę na co jęknął
protestując.
-Zamknij
się – warknąłem i kolanem rozsunąłem szerzej jego nogi. -
Chwyć się parapetu.
Zrobił
jak nakazałem, a ja tymczasem chwyciłem za małą buteleczkę z
lubrykantem i nalałem sporą jego ilość na swoją dłoń i penisa,
a całość rozsmarowałem po mojej długości.
Dwa
palce włożyłem między jego pośladki szukając wejścia. Kiedy je
znalazłem, bez wahania włożyłem je, a po chwili dodałem kolejny
trzeci. Chłopak syknął z bólu, ale ja się tym nie przejąłem.
Zginałem palce w jego wnętrzu, które o dziwo było ciasne.
-Wystarczy
– powiedział.
Potarłem
czubkiem mojego penisa jego wejście. Chłopak wypiął się w moja
stronę w zapraszającym geście. Pchnąłem go w jego wnętrze.
Wszedłem do samego końca.
Ben
zadrżał z rozkoszy i sapnął w zachwycie. Delikatnie pokręcił
biodrami dając i mnie i sobie dodatkową przyjemność.
-O
Boże...jesteś taki twardy.
-I
kurewsko dobry.
Wyszedłem
z niego do połowy i chwyciłem za biodra by ponownie wejść w niego
głębiej.
Znów
wycofałem się i pchnąłem mocno i głęboko do przodu. Ben
krzyknął gdy powtórzyłem ruch.
To
było właśnie to czego potrzebowałem – mocnego i głębokiego
pieprzenia.
Raz
po raz wychodziłem z niego by szybko wejść. Szybko i mocno. Już
nie powstrzymywał swoich krzyków, które i tak mieszały się z
tymi zza ściany.
Czułem,
że finał jest coraz bliżej, ale nie chciałem tego kończyć. Z
trudem utrzymywałem swój orgazm na wodzy. Biodra Bena, które
kołysały się na moim penisie nie ułatwiały mi tego.
On
też był blisko. Oddychał ciężko i rzucał cichymi przekleństwami
pod nosem.
Zmęczony
wysunąłem się z niego po raz ostatni i po raz ostatni wkładając
w to wszystkie swoje siły wszedłem w niego tak mocno jak tylko
umiałem. Po małym pokoju rozszedł się najgłośniejszy krzyk
jakikolwiek słyszałem. Uśmiechnąłem się pod nosem zadowolony ze
swojego dzieła.
Czułem
jak on w ekstazie zaciska się wokół mojego penisa dając mi
dodatkową przyjemność.
Ciepło
kumulujące się w moim podbrzuszu od dłuższej chwili rozpłynęło
się po wnętrzu chłopaka.
Przysunąłem
go do siebie bliżej by oprzeć się na nim swoim ciężarem ciała.
Równo i ciężko oddychaliśmy. Chwyciłem za jego wciąż stojącego
penisa i zacząłem nim szybko poruszać. Ben spiął się, jęknął
i chwilę później doszedł w mojej dłoni.
Uspokoiłem
oddech i wyszedłem z niego. Zdjąłem prezerwatywę i chwiejnym
krokiem podszedłem do kosz by ją wyrzucić.
Gdy
się odwróciłem, Ben teraz siedział bez sił pod ścianą
oddychając ciężko. Strużki potu zbiegały po jego czole, a
policzki miał zdrowo zarumienione.
Zebrałem
z podłogi rozrzucone wcześniej ubrania i założyłem je na swoje
spocone ciało.
Całkowicie
ubrany podszedłem do niego i kucnąłem obok. Chwyciłem w dłoń
jego twarz i mocno pocałowałem, co nie leży w mojej naturze. Nie
całuję dziwek.
-Zobaczymy
się jeszcze? - zapytał cicho.
-Kiedyś.
Może – odpowiedziałem obojętnym tonem chociaż miałem ochotę
przelecieć go jeszcze raz.
-Nawet
nie wiem jak masz na imię.
-Cameron.
Jestem po prostu Cameron – przedstawiłem się. Cóż, zwykle witam
się z ludźmi przed stosunkiem. - Pa, Ben – powiedziałem
zostawiając dodatkowe trzysta dolarów na szafce nocnej i wyszedłem
nie oglądając się za siebie.
~
Jak się podobało to pls komentarz. Serio, zero presji :D
genialny ;_______; i Austlan jeszcze ;_______; no brak słów. Olson.
OdpowiedzUsuńNice. Uwielbiam Bena w takich burdelowych zestawieniach, aczkolwiek zawsze mam problem z Camem- jak juz widzę ich razem, to Cam nigdy nie jest na górze. Czekam na rozwiniecie Austlana, ale jak zwykle nie podrzucam pomysłów bo nie lubię. Zresztą, czekam na cokolwiek.
OdpowiedzUsuńdont-pray-for-me
Obiecanego brusnopa tworze w zeszycie, cierpliwości :D
Mega *.* nie przyszło ci na myśl żeby napisać coś z Austlanem tylko? Chętnie bym poczytała xD
OdpowiedzUsuńUwielbiam. Bardziej jednak pasowalby mi Danny zamiast Camerona :(
OdpowiedzUsuń