wtorek, 26 lutego 2013

Let the bodies hit the bodies.

Haiii. Zapraszam na Brassellsa. Ben Bruce + James Cassells, ale to chyba wiadome ;)
Tym razem krótszy, no ale. Komentarze również mile widziane!







-Benny kociaku, proszę cię – James zajęczał mi do ucha i pchnął na ścianę garderoby, po czym zaczął składać pocałunki na mojej szyi. - Ja chce teraz. Nie bądź taki! - wymruczał wsuwając rozgrzane dłonie pod moją koszulkę.
Mimowolnie zadrżałem. Kocham jego dotyk.
-Kurwa, James! Wiesz, że cię kocham, ale nie dam ci się przelecieć dwadzieścia minut przed koncertem! - odepchnąłem go od siebie i odszedłem by uspokoić swoje żadne myśli na jego temat i sięgnąłem po zimne piwo.
Niestety, ten napalony zboczeniec podszedł do mnie od tyłu i objął przytulając się do mnie całą powierzchnią ciała bym mógł poczuć jego erekcje na swoich pośladkach. Był naprawdę twardy. Bardzo. Boże.
-N-no dobrze – wyjąkałam coraz bardziej podniecony.
-Pf, teraz to mi się już nie chce – prychnął i wyszedł z garderoby zostawiając mnie oniemiałego ze sporym wzwodem w spodniach.
Pobiegłem za nim. Szedł w stronę sceny na której mieliśmy grać za chwilę. Stary teatr w Amsterdamie. I była tu nawet kurtyna! Prawie jakbyśmy mieli grać prawdziwe przedstawienie.
Mój chłopak zasiadł za swoim sprzętem i chwycił pałeczki w dłonie.
Wyglądał zajebiście seksownie kiedy tak siedział w luźnych czarnych spodenkach i bez koszulki odsłaniając jego tatuaże. Lew z boku jego ciała podniecał mnie jak nigdy.
-Już ci się odechciało? - zaszedłem go od tyłu, objąłem i oparłem się podbródkiem o jego nagie ramię. Raz po raz niby przypadkowo zahaczałem dłońmi o jego sutki drażniąc je. - Naprawdę nie chcesz mnie teraz zerżną? - obniżyłem maksymalnie swój głos. Wiem, że go to podniecało jak cholera. Niejednokrotnie mówił mi, że mógłby dojść od samego słuchania mojego głosu.
-James, nie baw się ze mną. Wiesz, że skłamałbyś mówiąc, że nie chcesz mnie teraz przelecieć, prawda? - przygryzłem jego szyję, na co wydał zduszony jęk, ale nadal pozostał niewzruszony. - Chyba nie zrobisz tego swojemu chłopakowi? Nawet nie wyobrażasz sobie jak bardzo chcę żeby twój twardy kutas znalazł się we mnie – przeciągnąłem mokrym językiem po skórze na jego szyi gdzieniegdzie chwytając ją zębami. - Znów jęknął. Zauważyłem, że ledwo powstrzymuje się od rzucenia na mnie.
-Ben, mogą nas zobaczyć – wyszeptał nerwowo. - I nasi fani są jakieś piętnaście metrów od nas za tą zasłoną.
-Kurtyną, idioto. To się nazywa kurtyna – poprawiłem go. - I nikt nas nie zobaczy. Rozejrzyj się, nie ma tu nikogo. Techniczni są na swoich miejscach, a chłopaki się rozluźniają przed koncertem.
Obszedłem go na około i usiadłem ja jego kolanach.
Tak. Bardzo. Twardy.
Zacząłem delikatnie kręcić biodrami dzięki czemu jeszcze wyraźniej czułem jego pulsującą erekcję pod moimi pośladkami. Zbliżyłem swoją twarz bliżej jego i mocno pocałowałem dając mu do zrozumienia, że chcę tego teraz, natychmiast.
-Czas nam się kończy.
To podziałało na niego natychmiastowo. Wręcz brutalnie zrzucił mnie ze swoich kolan i zsunął do połowy ud swoje spodnie, z których natychmiastowo ukazał się jego naprężony penis gotowy we mnie wejść. Widząc go oblizałem usta i szybko ściągnąłem swoje czarne rurki.
Chwycił mnie za biodra i pociągnął mocno w swoją stronę.
Zadrżałem z podniecenia wiedząc co za chwilę nastąpi. Co musi nastąpić.
Twarzą do siebie z impetem posadził mnie na swoim nabrzmiałym przyrodzeniu, a nasze odsłonięte uda uderzyły w siebie z głośnym plaśnięciem. Mimowolnie cicho krzyknąłem, a oczy zaszły mi łzami, które jednak szybko otarłem. Chwilę odczekałem chcąc przyzwyczaić się do jego rozmiaru. Całkiem dużego rozmiaru nawiasem mówiąc.
-Nawet przez myśl by mi nie przeszło, że z ciebie taka lubieżna dziwka, kochanie – wysapał mi do ust przygryzając moją dolną wargę.
Na słowo 'dziwka' po moim kręgosłupie przeszedł dreszcz rozkoszy. Kochałem kiedy mnie tak nazywał. Kochałem bawić się z nim w takie ostre gierki.
Poczułem, że obydwiema dłońmi chwycił mnie za pośladki zmuszając do działania.
Zacząłem się poruszać w górę i w dół, a jego dłonie nadawały nad odpowiedniego tępa.
-Uwielbiam...kocham twój ciasny tyłeczek – jęknął wprost do mojego ucha i chwytając mnie mocniej za pośladki zwiększył tępo. Dźwięk uderzania skóry o skórę mieszał się z krzykami fanów domagającymi się o nasz występ. Perspektywa tego, że w każdej chwili możemy być przyłapani przez kogokolwiek podniecała mnie jeszcze bardziej.
Chcąc sprawić sobie większą przyjemność, zdjąłem rękę z szyi James i chciałem nią sobie obciągnąć, ale ten w ostatniej chwili chwycił mnie za nadgarstek tak, że aż zabolało.
-Ale...James! Muszę! - sfrustrowany próbowałem wyszarpać swoją dłoń, ale bez skutku. Mój penis domagał się dotyku!
-Dojdziesz bez tego – warknął i wszedł we mnie mocniej. Na tyle mocno, że znalazł mój punkt.
-Kurwa! - ekstaza, której właśnie doznałem była niedopisania.
Uderzył jeszcze raz. Znów krzyk wydostał się z moich ust. Nie obchodziło mnie, że ktoś zaraz mógł tu wejść. Liczyła się moja przyjemność.
Następne pchnięcie bioder Jamesa. Kolejne ślady paznokci na plecach mojego chłopaka.
-O boże, boże, boże! - dyszałem czując, że zbliżam się ku końcowi. Ledwo powstrzymywałem się aby nie zacząć wrzeszczeć od rozkoszy, która mnie ogarniała.
-Tak skarbie. Krzycz krzycz – zaśmiał się jedynie i ugryzł mnie w szyję. Ten dupek doskonale wiedział, że uwielbiam wszelaką przemoc podczas stosunku.
Nie minęło kilka dłuższych sekund kiedy poczułem, że po moim wnętrzu rozlało się miłe ciepło.
Niedługo potem sam doszedłem w jego dłoń.
Poczułem jak zmęczony opiera swoje spocone czoło o moją klatkę piersiową i oddycha ciężko.
-Kochanie? - wysapałem zmęczony. James mruknął jedynie coś pod nosem. - Musimy robić to częściej. - To było kurewsko nieziemskie.
-Każdy mój seks z tobą jest zajebisty – odparł i uniósł głowę patrząc na mnie spod przymrużonych powiek. - Ale teraz chodź. Show must go on.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz