Tym razem krótszy, no ale. Komentarze również mile widziane!
-Benny kociaku, proszę cię – James
zajęczał mi do ucha i pchnął na ścianę garderoby, po czym
zaczął składać pocałunki na mojej szyi. - Ja chce teraz. Nie
bądź taki! - wymruczał wsuwając rozgrzane dłonie pod moją
koszulkę.
Mimowolnie zadrżałem. Kocham jego
dotyk.
-Kurwa, James! Wiesz, że cię kocham,
ale nie dam ci się przelecieć dwadzieścia minut przed koncertem! -
odepchnąłem go od siebie i odszedłem by uspokoić swoje żadne
myśli na jego temat i sięgnąłem po zimne piwo.
Niestety, ten napalony zboczeniec
podszedł do mnie od tyłu i objął przytulając się do mnie całą
powierzchnią ciała bym mógł poczuć jego erekcje na swoich
pośladkach. Był naprawdę twardy. Bardzo. Boże.
-N-no dobrze – wyjąkałam coraz
bardziej podniecony.
-Pf, teraz to mi się już nie chce –
prychnął i wyszedł z garderoby zostawiając mnie oniemiałego ze
sporym wzwodem w spodniach.
Pobiegłem za nim. Szedł w stronę
sceny na której mieliśmy grać za chwilę. Stary teatr w
Amsterdamie. I była tu nawet kurtyna! Prawie jakbyśmy mieli grać
prawdziwe przedstawienie.
Mój chłopak zasiadł za swoim
sprzętem i chwycił pałeczki w dłonie.
Wyglądał zajebiście seksownie kiedy
tak siedział w luźnych czarnych spodenkach i bez koszulki
odsłaniając jego tatuaże. Lew z boku jego ciała podniecał mnie
jak nigdy.
-Już ci się odechciało? - zaszedłem
go od tyłu, objąłem i oparłem się podbródkiem o jego nagie
ramię. Raz po raz niby przypadkowo zahaczałem dłońmi o jego sutki
drażniąc je. - Naprawdę nie chcesz mnie teraz zerżną? -
obniżyłem maksymalnie swój głos. Wiem, że go to podniecało jak
cholera. Niejednokrotnie mówił mi, że mógłby dojść od samego
słuchania mojego głosu.
-James, nie baw się ze mną. Wiesz, że
skłamałbyś mówiąc, że nie chcesz mnie teraz przelecieć,
prawda? - przygryzłem jego szyję, na co wydał zduszony jęk, ale
nadal pozostał niewzruszony. - Chyba nie zrobisz tego swojemu
chłopakowi? Nawet nie wyobrażasz sobie jak bardzo chcę żeby twój
twardy kutas znalazł się we mnie – przeciągnąłem mokrym
językiem po skórze na jego szyi gdzieniegdzie chwytając ją
zębami. - Znów jęknął. Zauważyłem, że ledwo powstrzymuje się
od rzucenia na mnie.
-Ben, mogą nas zobaczyć – wyszeptał
nerwowo. - I nasi fani są jakieś piętnaście metrów od nas za tą
zasłoną.
-Kurtyną, idioto. To się nazywa
kurtyna – poprawiłem go. - I nikt nas nie zobaczy. Rozejrzyj się,
nie ma tu nikogo. Techniczni są na swoich miejscach, a chłopaki się
rozluźniają przed koncertem.
Obszedłem go na około i usiadłem ja
jego kolanach.
Tak. Bardzo. Twardy.
Zacząłem delikatnie kręcić biodrami
dzięki czemu jeszcze wyraźniej czułem jego pulsującą erekcję
pod moimi pośladkami. Zbliżyłem swoją twarz bliżej jego i mocno
pocałowałem dając mu do zrozumienia, że chcę tego teraz,
natychmiast.
-Czas nam się kończy.
To podziałało na niego
natychmiastowo. Wręcz brutalnie zrzucił mnie ze swoich kolan i
zsunął do połowy ud swoje spodnie, z których natychmiastowo
ukazał się jego naprężony penis gotowy we mnie wejść. Widząc
go oblizałem usta i szybko ściągnąłem swoje czarne rurki.
Chwycił mnie za biodra i pociągnął
mocno w swoją stronę.
Zadrżałem z podniecenia wiedząc co
za chwilę nastąpi. Co musi nastąpić.
Twarzą do siebie z impetem posadził
mnie na swoim nabrzmiałym przyrodzeniu, a nasze odsłonięte uda
uderzyły w siebie z głośnym plaśnięciem. Mimowolnie cicho
krzyknąłem, a oczy zaszły mi łzami, które jednak szybko otarłem.
Chwilę odczekałem chcąc przyzwyczaić się do jego rozmiaru.
Całkiem dużego rozmiaru nawiasem mówiąc.
-Nawet przez myśl by mi nie przeszło,
że z ciebie taka lubieżna dziwka, kochanie – wysapał mi do ust
przygryzając moją dolną wargę.
Na słowo 'dziwka' po moim
kręgosłupie przeszedł dreszcz rozkoszy. Kochałem kiedy mnie tak
nazywał. Kochałem bawić się z nim w takie ostre gierki.
Poczułem, że obydwiema dłońmi
chwycił mnie za pośladki zmuszając do działania.
Zacząłem się poruszać w górę i w
dół, a jego dłonie nadawały nad odpowiedniego tępa.
-Uwielbiam...kocham twój ciasny
tyłeczek – jęknął wprost do mojego ucha i chwytając mnie
mocniej za pośladki zwiększył tępo. Dźwięk uderzania skóry o
skórę mieszał się z krzykami fanów domagającymi się o nasz
występ. Perspektywa tego, że w każdej chwili możemy być
przyłapani przez kogokolwiek podniecała mnie jeszcze bardziej.
Chcąc sprawić sobie większą
przyjemność, zdjąłem rękę z szyi James i chciałem nią sobie
obciągnąć, ale ten w ostatniej chwili chwycił mnie za nadgarstek
tak, że aż zabolało.
-Ale...James! Muszę! - sfrustrowany
próbowałem wyszarpać swoją dłoń, ale bez skutku. Mój penis
domagał się dotyku!
-Dojdziesz bez tego – warknął i
wszedł we mnie mocniej. Na tyle mocno, że znalazł mój punkt.
-Kurwa!
- ekstaza, której właśnie doznałem była niedopisania.
Uderzył
jeszcze raz. Znów krzyk wydostał się z moich ust. Nie obchodziło
mnie, że ktoś zaraz mógł tu wejść. Liczyła się moja
przyjemność.
Następne
pchnięcie bioder Jamesa. Kolejne ślady paznokci na plecach mojego
chłopaka.
-O
boże, boże, boże! - dyszałem czując, że zbliżam się ku
końcowi. Ledwo powstrzymywałem się aby nie zacząć wrzeszczeć od
rozkoszy, która mnie ogarniała.
-Tak
skarbie. Krzycz krzycz – zaśmiał się jedynie i ugryzł mnie w
szyję. Ten dupek doskonale wiedział, że uwielbiam wszelaką
przemoc podczas stosunku.
Nie
minęło kilka dłuższych sekund kiedy poczułem, że po moim
wnętrzu rozlało się miłe ciepło.
Niedługo
potem sam doszedłem w jego dłoń.
Poczułem
jak zmęczony opiera swoje spocone czoło o moją klatkę piersiową
i oddycha ciężko.
-Kochanie?
- wysapałem zmęczony. James mruknął jedynie coś pod nosem. -
Musimy robić to częściej. - To było kurewsko nieziemskie.
-Każdy
mój seks z tobą jest zajebisty – odparł i uniósł głowę
patrząc na mnie spod przymrużonych powiek. - Ale teraz chodź. Show
must go on.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz