Z dedykacją dla Karlajn ;____;
~
-Cameron! Cam, czekaj! - niski chłopak
z brązowymi przydługimi włosami biegł korytarzem by dogonić
swojego przyjaciela. - Cholera, Cameron!
Czarnowłosy zatrzymał się i
opierając się o szkolną szafkę popatrzył na niego z politowaniem
uśmiechając się. Kiedy niższy dobiegł do niego zrównali swój
krok i skierowali się ku wyjściu ze szkoły.
-Ktoś tu ma krótkie nóżki –
zażartował wyższy i uderzył go przyjacielsko w ramię. - Serio
Sam, biegasz jak pieprzony hobbit.
-Pierdol się – odparł oburzony
chociaż doskonale wiedział, że Cameron jak zwykle żartuje pod tym
względem. Znali się od kiedy pamiętali i dosłownie wiedzieli o
sobie wszystko.
Przez dłuższy czas szli koło siebie
w ciszy ciesząc się jedynie swoim towarzystwem. Po kilku minutach
jak co dzień zatrzymali się pod domem Camerona.
-No to widzimy się wieczorem. Rodzice
tym razem wychodzą, więc mamy spokój – wyższy przerwał
milczenie i uśmiechnął się na samą myśl dzisiejszego piątkowego
wieczoru.
Przez te lata przyjaźni stworzyli
swoją tradycję. Co piątek spotykali się u któregoś i oglądali
filmy objadając się przy tym zbyt słonym i jak zawsze przypalonym
popcornem. - I przemyciłem butelkę wina, więc wiesz – puścił
do niego znacząco oczko.
-Cameron, nie poznaję cię,
niegrzeczny chłopiec z ciebie – zaśmiał się Sam. - Okej, to
widzimy się niedługo – pożegnał się i zostawiając Camerona
przed jego domem zaczął iść w kierunku swojego.
Czarnowłosy jeszcze przez chwilę
patrzył za odchodzącym przyjacielem. Ściślej mówiąc zwiesił na
dłużej wzrok na jego zgrabnym tyłku, a kiedy chłopak zniknął, z
głośnym westchnieniem wszedł do domu by zacząć szykować się na
wieczór.
W kuchni zobaczył swoją matkę,
gotującą obiad.
-Hej mamo - mruknął.
-Hej skarbie, jak było w szkole? -
spytała, uśmiechając się do swojego jedynego syna. Cameron
wzruszył ramionami i usiadł przy kuchennym stole.
-Gdzie tata?
-W garażu. O ósmej wychodzimy,
pamiętasz?
-Tak, pamiętam.
-Zostawię ci coś do jedzenia w
lodówce.
-Dobrze.
-I nie idź spać za późno.
-Dobrze mamo - westchnął. Przed
każdym wyjściem mama udzielała mu miliona rad. Cam cieszył się,
że matka się o niego troszczy, ale z drugiej strony było to
irytujące.
-Sam wieczorem przychodzi?
-Jak co piątek - uśmiechnął się.
-To umyj się i ubierz jakoś
przyzwoicie, bo wyglądasz jak wywłoka w tych podartych spodniach -
powiedziała, po czym wróciła do smażenia mięsa. Cameron wzniósł
oczy do nieba i poszedł do swojego pokoju. Zdjął z siebie nieco
przepoconą koszulkę, po czym założył na siebie coś czystego.
Przeczesał palcami włosy i usiadł na łóżku, nie wiedząc, co ma
zrobić. W pokoju miał w miarę czysto, wszystko było
przygotowane...
-Cameron, obiad! - usłyszał donośny
głos matki, po czym zbiegł po schodach wprost do kuchni i usiadł
przy stole przed parującym talerzem.
-Mówiłam ci żebyś się przebrał –
spojrzała na niego karcącym wzrokiem i nachyliła się by spojrzeć
na niego. - No jasna cholera, i znowu paliłeś. Umyj się chociaż,
bo śmierdzisz tym świństwem.
-Mamo, mam siedemn...
-Nie pyskuj! Ja się dziwię, że Sam
nadal się z tobą przyjaźni. Taki miły i grzeczny chłopiec z
dobrego domu... - westchnęła załamując ręce. Cameron prychnął
pod nosem i z trudem powstrzymał się by się nie roześmiać.
Grzeczny chłopiec? Nie powiedziałaby tego gdyby zobaczyła jak na
ostatniej imprezie ciągnął laskę jednemu ze szkolnych
futbolistów. - I ostatni raz ci mówię, weź prysznic –
powiedziała, po czym wyszła zostawiając go samego w kuchni.
Mozolnie wziął się za jedzenie.
Kiedy skończył, wrócił do swojego pokoju, rozebrał się i nagi
wyszedł na korytarz, który prowadził do łazienki.
-Cameron!
-Mamo!
-Ostatni raz ci mówię żebyś
przestał chodzić nagi po domu! - zawstydzona i z zaczerwienionymi
policzkami spuściła wzrok i przeszła obok niego mrucząc pod nosem
wiązankę przekleństw na swojego pierworodnego.
Chłopak kochał wprowadzać swoją
rodzicielkę w żenujące i krępujące sytuacje. Z szerokim
uśmiechem na ustach wszedł do łazienki i puścił gorącą wodę.
Chwycił butelkę z szamponem o zapachu
mango i zaczął go wmasowywać w mokre już włosy.
Specjalnie go kupił zaraz po tym,
kiedy usłyszał, że Sam lubi mango. Tego wieczoru miał zamiar
wprowadzić w życie coś nowego, przenieść ich przyjaźń na
wyższy poziom. No i oczywiście pozbyć się etykietki prawiczka, co
w szkole średniej było wyśmiewane przez wszystkich.
Po dłuższej chwili wyszedł spod
prysznica i owinął wokół swoich chudych bioder krótki ręcznik.
Wrócił do swojego pokoju i ponownie
stanął przed szafą. Wybrał prosty czarny podkoszulek i niezbyt
opinające jeansy, które potem można byłoby ściągnąć bez
trudu.
Przebrał się w nie i spoglądając w
lustro uznał, iż wygląda zajebiście. I oczywiście pachniał
mango.
-Cameron, ja i ojciec wychodzimy! A Sam
już jest! - usłyszał wołanie matki. Odczekał chwilę by usłyszeć
dźwięk zamykanych drzwi i przekręcanego klucza w nich. Wyszedł ze
swojego pokoju i poszedł do salonu, gdzie Sam jak u siebie siedział
na całej długości sofy.
-Cześć, Frodo - rzucił żartobliwie
i usiadł obok swojego najlepszego przyjaciela. Sam rzucił mu
mordercze spojrzenie, ale na Cameronie nie zrobiło to wrażenia, bo
chłopak uśmiechał się przy tym lekko.
-To co robimy?
-Nie wiem, chyba oglądamy film, jak
zwykle?
-Wiesz, dzisiaj porobiłbym coś innego
- Cam drgnął lekko. Czyżby Sam też coś planował?
-Hmm, możemy zagrać w wyzwania. Czy
coś.
-Chętnie - zapadła krępująca cisza,
w czasie której Camerona bardzo zainteresowały jego paznokcie. Mimo
wszystko był trochę zestresowany. Po chwili milczenie przerwał
niższy. - Ale najpierw może zrób popcorn, co? Bez tego się nie
obejdzie - zaśmiał się cicho, po czym zwalił Cama z kanapy.
Czarnowłosy poszedł za nim do kuchni.
Oparł się jedynie o blat i patrzył jak Sam myszkuje mu w szafkach
szukając opakowania z ziarenkami popcornu. Stamtąd miał idealny
widok na niego. Wodził wzrokiem za niższą partią jego ciała nie
spuszczając z niej wzroku.
-Mógłbyś przestać stać jak kołek
i podać mi tą cholerną miskę? - zapytał Sam udawanie oburzonym
głosem i wskazał na górą półkę gdzie przez swój niski wzrost
nie mógł sięgnąć. - Ty pieprzona żyrafo – dodał
przedrzeźniającym tonem.
Cameron gwałtownie podszedł do niego
i chwytając w pasie podniósł do góry.
-Aaa! - Sam pisnął jak dziewczyna i
dla bezpieczeństwa chwycił się Cama. - Pojebało się!
-Może troszkę – mruknął. - No,
bierz to, bo lekki nie jesteś...Kluseczko – dodał poruszając
śmiesznie brwiami i odstawił go na ziemię.
-Patyczak – odciął się.
-Hobbit.
-Powtarzasz się.
-Powtarzasz się – Cameron powiedział
udając jego ton.
-Ciota.
-To nie ja tu ciągnę chuje –
powiedział i wsypał popcorn do miski trzymanej przez Sama, a
następnie wsadził ją do mikrofalówki.
-Ale to też nie ja gapiłem się na
przebierających się chłopaków w szatni – posłał mu znaczące
spojrzenie uśmiechając się tajemniczo. - Bierz popcorn, jest już
gotowy – zmienił temat i wrócił do salonu na swoje poprzednie
miejsce.
Cam wyciągnął popcorn z mikrofali i
wrócił do salonu. Usadowił się obok swojego przyjaciela.
-Idź po to wino, co? - powiedział
Sam, po czym sięgnął po jedzenie. Czarnowłosy poszedł do swojego
pokoju i wyjął z szafki butelkę czterdziestoletniego,
półwytrawnego wina. Rodzice dali za nie kupę forsy, ale byli tak
dziani, że mieli kupę alkoholu w piwniczce. Na pewno nie zauważą
braku jednej butelki.
Cameron wrócił na dół i poszedł do
kuchni po korkociąg. Odkorkował wino i po raz drugi tego wieczora
wrócił na kanapę. Pociągnął łyk z butelki i mruknął z
aprobatą. Trunek był po prostu pyszny. Podał butelkę Samowi i
oparł się o oparcie z lekko przymkniętymi oczami.
Zauważył, że Sam sobie nie
oszczędzał i pociągnął kilka całkiem sporych łyków.
-Włącz jakąś muzykę – odezwał
się niższy kiedy oddał butelkę Cameronowi. Ten wolną dłonią
chwycił za jeden z pilotów i po chwili z głośników cicho
poleciała jakaś piosenka. - Więc...robimy chwilę prawdy? -
zapytał Sam kuszącym tonem.
Cam jedynie skinął głową i usiadł
twarzą do Sama, który zrobił to samo. Siedzieli blisko siebie
stykając się kolanami.
-Najdziwniejsza fantazja seksualna? -
wypalił nagle Sam. - Byle szczerze.
Cameron zastanowił się chwilę
przeszukując swoje myśli.
-Seks w miejscu publicznym. Wiesz, żeby
wszyscy widzieli – odparł. - Teraz ja. Co robiłeś z Joshem kiedy
na ostatniej imprezie poszliście na górę?
-Nic, ten chuj był tak pijany, że
zasnął na mnie kiedy odpinał mi spodnie – wyjaśnił wzruszając
ramionami. - A co ty się tak tym zainteresowałeś, co? - zapytał
podejrzliwie Sam mrużąc oczy. - Mały zboczeńcu.
-Mały? Odezwał się – prychnął
pod nosem Cam i nabrał garść popcornu. - Niska kreatura.
-Może i jestem mały, ale nie
wszędzie.
-I myślisz, że ci uwierzę, tak? -
zapytał kpiąco. - Naprawdę, nie masz się czym chwalić, Sammy.
Na te słowa chłopak wstał z kanapy i
chwycił się znacząco za pasek od spodni, który zaczął powoli
rozpinać.
-Co ty...
-Zdejmuj swoje, porównamy – przerwał
mu poważnym tonem, ale na jego twarzy zauważył lekki uśmieszek. -
No, dajesz.
-I co z tego będę miał?
-Myślę, że widok najlepszego chuja
ci wystarczy, no ale dosyć gadania. Ściągaj te spodnie, Cameron.
Chcę go zobaczyć.
Zabrzmiało to nieco dziwnie, ale
Cameron posłusznie wstał i także zaczął rozpinać swoje spodnie.
Kiedy zostali już w samych bokserkach, czarnowłosy zawahał się.
-Nie stresuj się, to przecież tylko
kutas - zaśmiał się niższy. - Ale jak chcesz, to mogę to zrobić
za ciebie - podszedł do Cama i musnął palcem gumkę jego bokserek.
-Sam, nie wiem co w ciebie wstąpiło,
ale zaczyna być dziwnie – cała pewność siebie Camerona uszła z
niego niczym powietrze z balona. To wszystko idzie w całkowicie
innym kierunku. To Cameron chciał być tym...dominującym, a za to
Sam był teraz nie do poznania. Zachowywał się jak nie on. Zwykle
nie był taki otwarty jak teraz.
-Cameron – niski chłopak zbliżył
się do niego jeszcze bardziej i oparł swoje dłonie na jego klatce
piersiowej. - Czy ty myślisz, że naprawdę jestem taki głupi i nie
zauważyłem jak się na mnie bezmyślnie gapisz przez ten cały
czas?
On jedynie przygryzł wargę
zawstydzony.
-Och, cholera! Nie rób tak! - Sam
warknął i zmniejszył odległość między nimi. Teraz całkowicie
stykali się klatkami piersiowymi. I nie tylko. Cameron wyczuł na
udzie twardniejącą męskość Bettley'a. Jego oczy ściemniały z
pożądania, a jego oddech przyśpieszył. Cam czuł gorący oddech
na szyi. Niższy chłopak raz po raz zaczepiał kciukami o gumkę
bokserek Camerona obniżając je coraz bardziej tak by zatrzymały
się idealnie ukazując linie jego V. - Wiesz jak seksownie wyglądasz
kiedy przygryzasz swoje wargi? Ledwo się powstrzymuję by się na
ciebie nie rzucić kiedy sobie wyobrażam co mógłbyś nimi robić.
Założę się, że byłbyś całkiem niezły w tych sprawach, co? -
Wymruczał mu do ucha i lekko przygryzł jego płatek. Po ciele
Camerona przeszedł dreszcz. - No to jak? Pokażesz mi co potrafisz?
- zapytał.
Cam jedynie w odpowiedzi ponownie
przygryzł prowokacyjnie wargę i pchnął chłopaka na sofę, na
której uprzednio siedzieli. Sam mruknął pod nosem z aprobatą
kiedy Cameron ukląkł przed nim na ziemi lokując się pomiędzy
jego nogami. Sprawnym ruchem ściągnął z niego obcisłe bokserki,
które potem wylądowały gdzieś po drugiej stronie pokoju.
Teraz przed oczami Camerona stał
gotowy na rozwój akcji penis. Odrobinę wyżej Sam wpatrywał się w
chłopaka ponaglająco.
-No dajesz, wyobraź sobie, że to
lizak – dodał zachęcająco.
-Wiesz jak bardzo je lubię– odparł
i nachylił się by wziąć główkę jego penisa do ust. Zaczął
delikatnie zataczać językiem małe kółka na jego czubku, a wolną
dłonią chwycił za jego długość i rytmicznie zaczął poruszać
w górę i w dół. Jego usta sprawnie pracowały, ssały każdy
milimetr mocno i dokładnie chcąc sprawić Samowi jak największą
przyjemność.
-Podoba ci się? - zapytał nie
przestawiając sprawiać mu przyjemności samą dłonią. Sam
spojrzał na niego spod lekko przymkniętych powiek. Jego spojrzenie
było jakby za mgłą. Uśmiechnął się.
-Kurewsko. Nie wierzę, że to twój
pierwszy raz – powiedział i sapnął lekko kiedy Cam przyśpieszył
ruchy swojej dłoni.
-To słabo mnie znasz – zaczął się
z nim drażnić.
-Wystarczająco, Cammy. Naprawdę
wystarczająco żeby wiedzieć, że z ciebie taka mała dziweczka –
mruknął. - A teraz... spojrzał znacząco na dłoń Cama. - Użyj
swoich pięknych usteczek, bo chyba zaraz dojdę.
Cameron wywrócił oczyma, ale bez
słowa wziął go ponownie do ust. Tym razem starając się z całych
sił by zapewnić Samowi zajebisty orgazm. Już nie bawił się w
żadne niewinne ssanie czy lizanie. Chcąc wypaść jak najlepiej,
wziął całego penisa do ust i zaczął rytmicznie poruszać głową.
Poczuł jak Sam wplątuje palce w jego długie, czarne włosy nadając
mu odpowiedniego dla niego tempa.
Zbliżając się ku końcowi, Bettley
włączył do akcji swoje biodra, tym samym zaczynając mocno
pieprzyć usta Camerona by chwilę później w nich dojść. Jak na
grzecznego chłopca przystało, Cam przyjął wszystko co mu dano.
-To bolało – odezwał się w końcu
Cameron masując palcami kąciki swoich ust.
-Przepraszam – powiedział ze skruchą
w głosie i chwycił go za dłoń by wciągnąć na swoje kolana. -
Nie mogłem się powstrzymać.
Sam chwycił Camerona za podbródek
unosząc jego twarz do pocałunku by moment później mocno złączyć
ich wargi. Poruszały się w idealnej synchronizacji która Sam od
czasu do czasu psuł zabawą w przygryzanie warg czarnowłosego. Ale
Cameron nie miał nic przeciwko, bo cholernie mu się to podobało i
widział w tym coś seksownego.
Sam chwycił go za biodra i przesunął
bliżej siebie by złączyć razem ich erekcje.
- Kurwa - Cameron wydaje z siebie
zduszony krzyk i ukrywa twarz w zagłębieniu szyi Sama. Cóż, przez
dłuższy czas Cameron zajmował się Samem, więc jego penis był
bez jakiejkolwiek opieki i domagał się uwagi, a każdy najmniejszy
czy delikatny dotyk tam przyprawiał go o pierdolony zawrót głowy i
lekko bolesną przyjemność.
Sam ponownie ruszył biodrami.
-Cameron, zamierzam się dziś z tobą
pieprzyć - oświadcza jakby to było coś zwykłego, codziennego. -
Bardzo mocno, aż zaczniesz krzyczeć moje imię. Chcę je słyszeć
z twoich ust, tak ładniej je wymawiasz.
Chłopak cały nieruchomieje przez
usłyszane słowa, ale w środku niego wszystko krzyczy, bo sytuacja
zaczęła podążać w złym kierunku. Za cholerę Cam nie chciał
być na dole, nie taki był jego plan. Ale kurwa...Sam go kurewsko
onieśmielał.
Chłopak naparł ponownie na niego i
jego bolącą i stęsknioną dotyku erekcją. Zębami chwycił płatek
jego ucha przygryzając go lekko.
-Nienawidzę cię, Sam - wyjęczał.
-Ale bardziej wolisz żeby mój kutas
znalazł się w tobie. Wiem to, skarbie. Twoje całe ciało krzyczy i
zabiega o mój dotyk. Nie jest tak?
Cam jedynie potrząsnął głową i
mocnej wbił paznokcie w szyję Sama. Przyciągnął się do niego
bliżej, a jego biodra zaczęły zataczać delikatne okręgi, co
przyprawiało Sama o ciche sapnięcia i pomruki zadowolenia.
-Sam, nie chce się z tobą pieprzyć
- Cam przerwał tę drobną pieszczotę i spojrzał na niego
poważnie.
-J...jak to? Przecież byłeś taki
chętny i w ogóle...
-Nie chce się z tobą pieprzyć tu -
wymownie rozejrzał się po salonie.- Jak już chcesz mnie
przelecieć, to w moim łóżku, głupku - Cam zachichotał cicho
widząc jak na twarzy Sama zaskoczenie ustępuje uldze. Wtem rozległo
ie głośny dźwięk uderzenia o skórę i krzyk Cama.
-Za co to? - zapytał z wyrzutem
masując swój lewy pośladek.
-Bo jesteś niegrzecznym chłopcem-
zamruczał mu do ucha niskim stosownym głosem. - Chwyć mnie
mocniej i opleć nogami w pasie, skarbie.
Cameron zrobił jak mu kazano i chwilę
później już był trzymany w ramionach Sama.
- Boże, jesteś strasznie lekki.
Szybko wspięli się po schodach i
dotarli do sypialni Cama.
-Delikatniej może, co? Bo nie
zaliczysz, pedale - powiedział kiedy Sam z impetem rzucił go na
łóżko i przygwoździł do niego ciężarem swojego ciała.
-Pedale? Ciota.
-Dziwka.
-Lachociąg.
-Och, zamknij się i przeleć mnie w
końcu, dobra? - zirytował się Cameron i zaliczył ich wargi w
mocnym pocałunku.
-Dążę do tego od jakiegoś roku
jakbyś nie zauważył - odparł po chwili Bettley i sięgnął do
szafki nocnej Camerona wyciągając z niej małą tubkę lubrykantu i
foliową paczuszkę z prezerwatywą. - Widzę, że ktoś tu jest
przygotowany i potrzebuje dobrego pieprzenia.
Cameron w odpowiedzi jedynie jęknął
wyczekująco, na co Bettley się jedynie zaśmiał.
-Nie tak szybko, trzeba cię
przygotować - wskazał głową na butelkę z lubrykantem. - Przekręć
się na brzuch - polecił, a czarnowłosy od razu to zrobił. Cały
drżał z podniecenia. Nie mógł się doczekać. Sam delikatnie
pogładził jego pośladki. - Już nie mogę się doczekać, aż w
ciebie wejdę. Musisz być kurewsko ciasny.
- To to w końcu zrób, a nie
pierdolisz.
- Nie chcę, żeby cię bolało - po
tych słowach wsunął jeden palec we wnętrze Camerona, który
głośno krzyknął. - Bardzo boli?
-Nie -wymamrotał, kryjąc grymas bólu.
-I jakie to uczucie? - zapytał
zaciekawiony Sam.
-Gorsze niż kiedy bawiliśmy się w
doktora w podstawówce – powiedział Cameron i ponownie syknął,
kiedy poczuł w sobie drugi palec swojego przyjaciela. - Dobra,
wystarczy już. Chyba...możemy zaczynać.
Posłał Samowi znaczący wzrok i
przewrócił się na plecy pozwalając dalej mu działać.
-Rozchyl trochę nogi – rozkazał, a
on sam wygodnie ułożył się pomiędzy nimi.
Złączył ich usta w pocałunku i
najdelikatniej jak umiał, wszedł w Camerona.
Po kilku płytkich ruchach usłyszał
jego ciche jęki, więc chyba nie było tak źle.
Przerwał pocałunek i popatrzył się
na niego z troską. W końcu nadal byli wieloletnimi przyjaciółmi,
prawda? Tylko z kilkoma potrzebami i frustracjami, które z czasem w
nich się kumulowały i narastały i które potrzebowały
jakiegokolwiek ujścia. I tym ujściem było właśnie pieprzenie
Camerona.
-Sam, skarbie? - odezwał się w końcu
Cam fałszywie słodkim głosem.
-Taak?
-Nie jestem jakąś pierdoloną
laleczką z saskiej porcelany, więc wpraw bardziej w ruch te swoje
bioderka, bo tu usnę zaraz, okej? Bo coś tu chyba końca nie widzę
– powiedział i ziewną demonstracyjnie.
-Fucker... - warknął
pod nosem Sam i złączył agresywnie ich usta, raz co raz
przygryzając wargę czarnowłosego. Jak na rozkaz przyśpieszył,
wchodził w niego mocnymi, pewnymi ruchami do końca, a ich talie co
rusz zderzały się ze sobą.
Pokój
Camerona wypełniały zduszone jęki, posapywania, przekleństwa,
które nakręcały ich coraz bardziej i uderzanie skóry o skórę.
Jego paznokcie mocno wbijały się w już i tak porysowane plecy
Sama, a usta znalazły ujście całej frustracji na jego szyi zdobiąc
ją wyraźnymi śladami zębów.
-O
Boże, Sam, jeszcze trochę i...o kurwa kurwa kurwa. Zrób tak
jeszcze raz, proszę! - Cameron mruknął niczym zadowolona dziwka.
Sam
zadowolony, że w końcu udało mu się dotrzeć do tego sławnego
punktu, który daje wszystkim rozkosz, uśmiechnął się pod nosem i
ponownie pchnął swe biodra ku uciesze Camerona.
Czując,
że sam i tak zbliża się ku końcowi, nie zważając już na same
potrzeby swojego przyjaciela wykonał kilka ostatnich pchnięć i
doszedł w nim.
-Myślisz,
że... - zaczął Cameron, ale momentalnie schował twarz w dłoniach
jakby zawstydzony. - Niee, to głupie w chuj.
-Mów
albo nigdy ci nie obciągnę – zagroził żartobliwie i ostrożnie,
nadal ciężko oddychając ściągnął dłoń z jego twarzy. - No
wyduś to z siebie.
-Możemy
to robić częściej?
-Co?
-Nie,
dobra, zapomnij. Nieważne już – mruknął i spróbował odepchnął
od siebie Sama, ale ten mimo swojej wątłej postury nie dał się
tak łatwo.
-Nawet
nie dałeś mi dojść do słowa.
-Więc?
-Tak,
z chęcią. Możemy pieprzyć się nawet codziennie, tylko do cholery
musimy się teraz ubrać i...
W tym
momencie drzwi do sypialni Camerona otworzyły się, a w progu
stanęła uśmiechnięta od ucha do ucha jego matka. Chłopak miał
wrażenie, że jego rodzicielka zacznie na niego krzyczeć, wyzywać
od zboczeńców, ale...
-George,
mówiłam ci, że jest gejem! Wisisz mi pięćdziesiąt dolarów! -
krzyknęła radośnie, po czym zniknęła tak szybko jak się
pojawiła.