poniedziałek, 9 grudnia 2013

Teenage dream.

Witam po długiej nieobecności :D macie tu Samerona napisanego z Kają. No i tego... enjoy!
Z dedykacją dla Karlajn ;____;



~


-Cameron! Cam, czekaj! - niski chłopak z brązowymi przydługimi włosami biegł korytarzem by dogonić swojego przyjaciela. - Cholera, Cameron!
Czarnowłosy zatrzymał się i opierając się o szkolną szafkę popatrzył na niego z politowaniem uśmiechając się. Kiedy niższy dobiegł do niego zrównali swój krok i skierowali się ku wyjściu ze szkoły.
-Ktoś tu ma krótkie nóżki – zażartował wyższy i uderzył go przyjacielsko w ramię. - Serio Sam, biegasz jak pieprzony hobbit.
-Pierdol się – odparł oburzony chociaż doskonale wiedział, że Cameron jak zwykle żartuje pod tym względem. Znali się od kiedy pamiętali i dosłownie wiedzieli o sobie wszystko.
Przez dłuższy czas szli koło siebie w ciszy ciesząc się jedynie swoim towarzystwem. Po kilku minutach jak co dzień zatrzymali się pod domem Camerona.
-No to widzimy się wieczorem. Rodzice tym razem wychodzą, więc mamy spokój – wyższy przerwał milczenie i uśmiechnął się na samą myśl dzisiejszego piątkowego wieczoru.
Przez te lata przyjaźni stworzyli swoją tradycję. Co piątek spotykali się u któregoś i oglądali filmy objadając się przy tym zbyt słonym i jak zawsze przypalonym popcornem. - I przemyciłem butelkę wina, więc wiesz – puścił do niego znacząco oczko.
-Cameron, nie poznaję cię, niegrzeczny chłopiec z ciebie – zaśmiał się Sam. - Okej, to widzimy się niedługo – pożegnał się i zostawiając Camerona przed jego domem zaczął iść w kierunku swojego.
Czarnowłosy jeszcze przez chwilę patrzył za odchodzącym przyjacielem. Ściślej mówiąc zwiesił na dłużej wzrok na jego zgrabnym tyłku, a kiedy chłopak zniknął, z głośnym westchnieniem wszedł do domu by zacząć szykować się na wieczór.
W kuchni zobaczył swoją matkę, gotującą obiad.
-Hej mamo - mruknął.
-Hej skarbie, jak było w szkole? - spytała, uśmiechając się do swojego jedynego syna. Cameron wzruszył ramionami i usiadł przy kuchennym stole.
-Gdzie tata?
-W garażu. O ósmej wychodzimy, pamiętasz?
-Tak, pamiętam.
-Zostawię ci coś do jedzenia w lodówce.
-Dobrze.
-I nie idź spać za późno.
-Dobrze mamo - westchnął. Przed każdym wyjściem mama udzielała mu miliona rad. Cam cieszył się, że matka się o niego troszczy, ale z drugiej strony było to irytujące.
-Sam wieczorem przychodzi?
-Jak co piątek - uśmiechnął się.
-To umyj się i ubierz jakoś przyzwoicie, bo wyglądasz jak wywłoka w tych podartych spodniach - powiedziała, po czym wróciła do smażenia mięsa. Cameron wzniósł oczy do nieba i poszedł do swojego pokoju. Zdjął z siebie nieco przepoconą koszulkę, po czym założył na siebie coś czystego. Przeczesał palcami włosy i usiadł na łóżku, nie wiedząc, co ma zrobić. W pokoju miał w miarę czysto, wszystko było przygotowane...
-Cameron, obiad! - usłyszał donośny głos matki, po czym zbiegł po schodach wprost do kuchni i usiadł przy stole przed parującym talerzem.
-Mówiłam ci żebyś się przebrał – spojrzała na niego karcącym wzrokiem i nachyliła się by spojrzeć na niego. - No jasna cholera, i znowu paliłeś. Umyj się chociaż, bo śmierdzisz tym świństwem.
-Mamo, mam siedemn...
-Nie pyskuj! Ja się dziwię, że Sam nadal się z tobą przyjaźni. Taki miły i grzeczny chłopiec z dobrego domu... - westchnęła załamując ręce. Cameron prychnął pod nosem i z trudem powstrzymał się by się nie roześmiać. Grzeczny chłopiec? Nie powiedziałaby tego gdyby zobaczyła jak na ostatniej imprezie ciągnął laskę jednemu ze szkolnych futbolistów. - I ostatni raz ci mówię, weź prysznic – powiedziała, po czym wyszła zostawiając go samego w kuchni.
Mozolnie wziął się za jedzenie. Kiedy skończył, wrócił do swojego pokoju, rozebrał się i nagi wyszedł na korytarz, który prowadził do łazienki.
-Cameron!
-Mamo!
-Ostatni raz ci mówię żebyś przestał chodzić nagi po domu! - zawstydzona i z zaczerwienionymi policzkami spuściła wzrok i przeszła obok niego mrucząc pod nosem wiązankę przekleństw na swojego pierworodnego.
Chłopak kochał wprowadzać swoją rodzicielkę w żenujące i krępujące sytuacje. Z szerokim uśmiechem na ustach wszedł do łazienki i puścił gorącą wodę.
Chwycił butelkę z szamponem o zapachu mango i zaczął go wmasowywać w mokre już włosy.
Specjalnie go kupił zaraz po tym, kiedy usłyszał, że Sam lubi mango. Tego wieczoru miał zamiar wprowadzić w życie coś nowego, przenieść ich przyjaźń na wyższy poziom. No i oczywiście pozbyć się etykietki prawiczka, co w szkole średniej było wyśmiewane przez wszystkich.
Po dłuższej chwili wyszedł spod prysznica i owinął wokół swoich chudych bioder krótki ręcznik.
Wrócił do swojego pokoju i ponownie stanął przed szafą. Wybrał prosty czarny podkoszulek i niezbyt opinające jeansy, które potem można byłoby ściągnąć bez trudu.
Przebrał się w nie i spoglądając w lustro uznał, iż wygląda zajebiście. I oczywiście pachniał mango.
-Cameron, ja i ojciec wychodzimy! A Sam już jest! - usłyszał wołanie matki. Odczekał chwilę by usłyszeć dźwięk zamykanych drzwi i przekręcanego klucza w nich. Wyszedł ze swojego pokoju i poszedł do salonu, gdzie Sam jak u siebie siedział na całej długości sofy.
-Cześć, Frodo - rzucił żartobliwie i usiadł obok swojego najlepszego przyjaciela. Sam rzucił mu mordercze spojrzenie, ale na Cameronie nie zrobiło to wrażenia, bo chłopak uśmiechał się przy tym lekko.
-To co robimy?
-Nie wiem, chyba oglądamy film, jak zwykle?
-Wiesz, dzisiaj porobiłbym coś innego - Cam drgnął lekko. Czyżby Sam też coś planował?
-Hmm, możemy zagrać w wyzwania. Czy coś.
-Chętnie - zapadła krępująca cisza, w czasie której Camerona bardzo zainteresowały jego paznokcie. Mimo wszystko był trochę zestresowany. Po chwili milczenie przerwał niższy. - Ale najpierw może zrób popcorn, co? Bez tego się nie obejdzie - zaśmiał się cicho, po czym zwalił Cama z kanapy.
Czarnowłosy poszedł za nim do kuchni. Oparł się jedynie o blat i patrzył jak Sam myszkuje mu w szafkach szukając opakowania z ziarenkami popcornu. Stamtąd miał idealny widok na niego. Wodził wzrokiem za niższą partią jego ciała nie spuszczając z niej wzroku.
-Mógłbyś przestać stać jak kołek i podać mi tą cholerną miskę? - zapytał Sam udawanie oburzonym głosem i wskazał na górą półkę gdzie przez swój niski wzrost nie mógł sięgnąć. - Ty pieprzona żyrafo – dodał przedrzeźniającym tonem.
Cameron gwałtownie podszedł do niego i chwytając w pasie podniósł do góry.
-Aaa! - Sam pisnął jak dziewczyna i dla bezpieczeństwa chwycił się Cama. - Pojebało się!
-Może troszkę – mruknął. - No, bierz to, bo lekki nie jesteś...Kluseczko – dodał poruszając śmiesznie brwiami i odstawił go na ziemię.
-Patyczak – odciął się.
-Hobbit.
-Powtarzasz się.
-Powtarzasz się – Cameron powiedział udając jego ton.
-Ciota.
-To nie ja tu ciągnę chuje – powiedział i wsypał popcorn do miski trzymanej przez Sama, a następnie wsadził ją do mikrofalówki.
-Ale to też nie ja gapiłem się na przebierających się chłopaków w szatni – posłał mu znaczące spojrzenie uśmiechając się tajemniczo. - Bierz popcorn, jest już gotowy – zmienił temat i wrócił do salonu na swoje poprzednie miejsce.
Cam wyciągnął popcorn z mikrofali i wrócił do salonu. Usadowił się obok swojego przyjaciela.
-Idź po to wino, co? - powiedział Sam, po czym sięgnął po jedzenie. Czarnowłosy poszedł do swojego pokoju i wyjął z szafki butelkę czterdziestoletniego, półwytrawnego wina. Rodzice dali za nie kupę forsy, ale byli tak dziani, że mieli kupę alkoholu w piwniczce. Na pewno nie zauważą braku jednej butelki.
Cameron wrócił na dół i poszedł do kuchni po korkociąg. Odkorkował wino i po raz drugi tego wieczora wrócił na kanapę. Pociągnął łyk z butelki i mruknął z aprobatą. Trunek był po prostu pyszny. Podał butelkę Samowi i oparł się o oparcie z lekko przymkniętymi oczami.
Zauważył, że Sam sobie nie oszczędzał i pociągnął kilka całkiem sporych łyków.
-Włącz jakąś muzykę – odezwał się niższy kiedy oddał butelkę Cameronowi. Ten wolną dłonią chwycił za jeden z pilotów i po chwili z głośników cicho poleciała jakaś piosenka. - Więc...robimy chwilę prawdy? - zapytał Sam kuszącym tonem.
Cam jedynie skinął głową i usiadł twarzą do Sama, który zrobił to samo. Siedzieli blisko siebie stykając się kolanami.
-Najdziwniejsza fantazja seksualna? - wypalił nagle Sam. - Byle szczerze.
Cameron zastanowił się chwilę przeszukując swoje myśli.
-Seks w miejscu publicznym. Wiesz, żeby wszyscy widzieli – odparł. - Teraz ja. Co robiłeś z Joshem kiedy na ostatniej imprezie poszliście na górę?
-Nic, ten chuj był tak pijany, że zasnął na mnie kiedy odpinał mi spodnie – wyjaśnił wzruszając ramionami. - A co ty się tak tym zainteresowałeś, co? - zapytał podejrzliwie Sam mrużąc oczy. - Mały zboczeńcu.
-Mały? Odezwał się – prychnął pod nosem Cam i nabrał garść popcornu. - Niska kreatura.
-Może i jestem mały, ale nie wszędzie.
-I myślisz, że ci uwierzę, tak? - zapytał kpiąco. - Naprawdę, nie masz się czym chwalić, Sammy.
Na te słowa chłopak wstał z kanapy i chwycił się znacząco za pasek od spodni, który zaczął powoli rozpinać.
-Co ty...
-Zdejmuj swoje, porównamy – przerwał mu poważnym tonem, ale na jego twarzy zauważył lekki uśmieszek. - No, dajesz.
-I co z tego będę miał?
-Myślę, że widok najlepszego chuja ci wystarczy, no ale dosyć gadania. Ściągaj te spodnie, Cameron. Chcę go zobaczyć.
Zabrzmiało to nieco dziwnie, ale Cameron posłusznie wstał i także zaczął rozpinać swoje spodnie. Kiedy zostali już w samych bokserkach, czarnowłosy zawahał się.
-Nie stresuj się, to przecież tylko kutas - zaśmiał się niższy. - Ale jak chcesz, to mogę to zrobić za ciebie - podszedł do Cama i musnął palcem gumkę jego bokserek.
-Sam, nie wiem co w ciebie wstąpiło, ale zaczyna być dziwnie – cała pewność siebie Camerona uszła z niego niczym powietrze z balona. To wszystko idzie w całkowicie innym kierunku. To Cameron chciał być tym...dominującym, a za to Sam był teraz nie do poznania. Zachowywał się jak nie on. Zwykle nie był taki otwarty jak teraz.
-Cameron – niski chłopak zbliżył się do niego jeszcze bardziej i oparł swoje dłonie na jego klatce piersiowej. - Czy ty myślisz, że naprawdę jestem taki głupi i nie zauważyłem jak się na mnie bezmyślnie gapisz przez ten cały czas?
On jedynie przygryzł wargę zawstydzony.
-Och, cholera! Nie rób tak! - Sam warknął i zmniejszył odległość między nimi. Teraz całkowicie stykali się klatkami piersiowymi. I nie tylko. Cameron wyczuł na udzie twardniejącą męskość Bettley'a. Jego oczy ściemniały z pożądania, a jego oddech przyśpieszył. Cam czuł gorący oddech na szyi. Niższy chłopak raz po raz zaczepiał kciukami o gumkę bokserek Camerona obniżając je coraz bardziej tak by zatrzymały się idealnie ukazując linie jego V. - Wiesz jak seksownie wyglądasz kiedy przygryzasz swoje wargi? Ledwo się powstrzymuję by się na ciebie nie rzucić kiedy sobie wyobrażam co mógłbyś nimi robić. Założę się, że byłbyś całkiem niezły w tych sprawach, co? - Wymruczał mu do ucha i lekko przygryzł jego płatek. Po ciele Camerona przeszedł dreszcz. - No to jak? Pokażesz mi co potrafisz? - zapytał.
Cam jedynie w odpowiedzi ponownie przygryzł prowokacyjnie wargę i pchnął chłopaka na sofę, na której uprzednio siedzieli. Sam mruknął pod nosem z aprobatą kiedy Cameron ukląkł przed nim na ziemi lokując się pomiędzy jego nogami. Sprawnym ruchem ściągnął z niego obcisłe bokserki, które potem wylądowały gdzieś po drugiej stronie pokoju.
Teraz przed oczami Camerona stał gotowy na rozwój akcji penis. Odrobinę wyżej Sam wpatrywał się w chłopaka ponaglająco.
-No dajesz, wyobraź sobie, że to lizak – dodał zachęcająco.
-Wiesz jak bardzo je lubię– odparł i nachylił się by wziąć główkę jego penisa do ust. Zaczął delikatnie zataczać językiem małe kółka na jego czubku, a wolną dłonią chwycił za jego długość i rytmicznie zaczął poruszać w górę i w dół. Jego usta sprawnie pracowały, ssały każdy milimetr mocno i dokładnie chcąc sprawić Samowi jak największą przyjemność.
-Podoba ci się? - zapytał nie przestawiając sprawiać mu przyjemności samą dłonią. Sam spojrzał na niego spod lekko przymkniętych powiek. Jego spojrzenie było jakby za mgłą. Uśmiechnął się.
-Kurewsko. Nie wierzę, że to twój pierwszy raz – powiedział i sapnął lekko kiedy Cam przyśpieszył ruchy swojej dłoni.
-To słabo mnie znasz – zaczął się z nim drażnić.
-Wystarczająco, Cammy. Naprawdę wystarczająco żeby wiedzieć, że z ciebie taka mała dziweczka – mruknął. - A teraz... spojrzał znacząco na dłoń Cama. - Użyj swoich pięknych usteczek, bo chyba zaraz dojdę.
Cameron wywrócił oczyma, ale bez słowa wziął go ponownie do ust. Tym razem starając się z całych sił by zapewnić Samowi zajebisty orgazm. Już nie bawił się w żadne niewinne ssanie czy lizanie. Chcąc wypaść jak najlepiej, wziął całego penisa do ust i zaczął rytmicznie poruszać głową. Poczuł jak Sam wplątuje palce w jego długie, czarne włosy nadając mu odpowiedniego dla niego tempa.
Zbliżając się ku końcowi, Bettley włączył do akcji swoje biodra, tym samym zaczynając mocno pieprzyć usta Camerona by chwilę później w nich dojść. Jak na grzecznego chłopca przystało, Cam przyjął wszystko co mu dano.
-To bolało – odezwał się w końcu Cameron masując palcami kąciki swoich ust.
-Przepraszam – powiedział ze skruchą w głosie i chwycił go za dłoń by wciągnąć na swoje kolana. - Nie mogłem się powstrzymać.
Sam chwycił Camerona za podbródek unosząc jego twarz do pocałunku by moment później mocno złączyć ich wargi. Poruszały się w idealnej synchronizacji która Sam od czasu do czasu psuł zabawą w przygryzanie warg czarnowłosego. Ale Cameron nie miał nic przeciwko, bo cholernie mu się to podobało i widział w tym coś seksownego.
Sam chwycił go za biodra i przesunął bliżej siebie by złączyć razem ich erekcje.
- Kurwa - Cameron wydaje z siebie zduszony krzyk i ukrywa twarz w zagłębieniu szyi Sama. Cóż, przez dłuższy czas Cameron zajmował się Samem, więc jego penis był bez jakiejkolwiek opieki i domagał się uwagi, a każdy najmniejszy czy delikatny dotyk tam przyprawiał go o pierdolony zawrót głowy i lekko bolesną przyjemność.
Sam ponownie ruszył biodrami.
-Cameron, zamierzam się dziś z tobą pieprzyć - oświadcza jakby to było coś zwykłego, codziennego. - Bardzo mocno, aż zaczniesz krzyczeć moje imię. Chcę je słyszeć z twoich ust, tak ładniej je wymawiasz.
Chłopak cały nieruchomieje przez usłyszane słowa, ale w środku niego wszystko krzyczy, bo sytuacja zaczęła podążać w złym kierunku. Za cholerę Cam nie chciał być na dole, nie taki był jego plan. Ale kurwa...Sam go kurewsko onieśmielał.
Chłopak naparł ponownie na niego i jego bolącą i stęsknioną dotyku erekcją. Zębami chwycił płatek jego ucha przygryzając go lekko.
-Nienawidzę cię, Sam - wyjęczał.
-Ale bardziej wolisz żeby mój kutas znalazł się w tobie. Wiem to, skarbie. Twoje całe ciało krzyczy i zabiega o mój dotyk. Nie jest tak?
Cam jedynie potrząsnął głową i mocnej wbił paznokcie w szyję Sama. Przyciągnął się do niego bliżej, a jego biodra zaczęły zataczać delikatne okręgi, co przyprawiało Sama o ciche sapnięcia i pomruki zadowolenia.
-Sam, nie chce się z tobą pieprzyć - Cam przerwał tę drobną pieszczotę i spojrzał na niego poważnie.
-J...jak to? Przecież byłeś taki chętny i w ogóle...
-Nie chce się z tobą pieprzyć tu - wymownie rozejrzał się po salonie.- Jak już chcesz mnie przelecieć, to w moim łóżku, głupku - Cam zachichotał cicho widząc jak na twarzy Sama zaskoczenie ustępuje uldze. Wtem rozległo ie głośny dźwięk uderzenia o skórę i krzyk Cama.
-Za co to? - zapytał z wyrzutem masując swój lewy pośladek.
-Bo jesteś niegrzecznym chłopcem- zamruczał mu do ucha niskim stosownym głosem. - Chwyć mnie mocniej i opleć nogami w pasie, skarbie.
Cameron zrobił jak mu kazano i chwilę później już był trzymany w ramionach Sama.
- Boże, jesteś strasznie lekki.
Szybko wspięli się po schodach i dotarli do sypialni Cama.
-Delikatniej może, co? Bo nie zaliczysz, pedale - powiedział kiedy Sam z impetem rzucił go na łóżko i przygwoździł do niego ciężarem swojego ciała.
-Pedale? Ciota.
-Dziwka.
-Lachociąg.
-Och, zamknij się i przeleć mnie w końcu, dobra? - zirytował się Cameron i zaliczył ich wargi w mocnym pocałunku.
-Dążę do tego od jakiegoś roku jakbyś nie zauważył - odparł po chwili Bettley i sięgnął do szafki nocnej Camerona wyciągając z niej małą tubkę lubrykantu i foliową paczuszkę z prezerwatywą. - Widzę, że ktoś tu jest przygotowany i potrzebuje dobrego pieprzenia.
Cameron w odpowiedzi jedynie jęknął wyczekująco, na co Bettley się jedynie zaśmiał.
-Nie tak szybko, trzeba cię przygotować - wskazał głową na butelkę z lubrykantem. - Przekręć się na brzuch - polecił, a czarnowłosy od razu to zrobił. Cały drżał z podniecenia. Nie mógł się doczekać. Sam delikatnie pogładził jego pośladki. - Już nie mogę się doczekać, aż w ciebie wejdę. Musisz być kurewsko ciasny.
- To to w końcu zrób, a nie pierdolisz.
- Nie chcę, żeby cię bolało - po tych słowach wsunął jeden palec we wnętrze Camerona, który głośno krzyknął. - Bardzo boli?
-Nie -wymamrotał, kryjąc grymas bólu.
-I jakie to uczucie? - zapytał zaciekawiony Sam.
-Gorsze niż kiedy bawiliśmy się w doktora w podstawówce – powiedział Cameron i ponownie syknął, kiedy poczuł w sobie drugi palec swojego przyjaciela. - Dobra, wystarczy już. Chyba...możemy zaczynać.
Posłał Samowi znaczący wzrok i przewrócił się na plecy pozwalając dalej mu działać.
-Rozchyl trochę nogi – rozkazał, a on sam wygodnie ułożył się pomiędzy nimi.
Złączył ich usta w pocałunku i najdelikatniej jak umiał, wszedł w Camerona.
Po kilku płytkich ruchach usłyszał jego ciche jęki, więc chyba nie było tak źle.
Przerwał pocałunek i popatrzył się na niego z troską. W końcu nadal byli wieloletnimi przyjaciółmi, prawda? Tylko z kilkoma potrzebami i frustracjami, które z czasem w nich się kumulowały i narastały i które potrzebowały jakiegokolwiek ujścia. I tym ujściem było właśnie pieprzenie Camerona.
-Sam, skarbie? - odezwał się w końcu Cam fałszywie słodkim głosem.
-Taak?
-Nie jestem jakąś pierdoloną laleczką z saskiej porcelany, więc wpraw bardziej w ruch te swoje bioderka, bo tu usnę zaraz, okej? Bo coś tu chyba końca nie widzę – powiedział i ziewną demonstracyjnie.
-Fucker... - warknął pod nosem Sam i złączył agresywnie ich usta, raz co raz przygryzając wargę czarnowłosego. Jak na rozkaz przyśpieszył, wchodził w niego mocnymi, pewnymi ruchami do końca, a ich talie co rusz zderzały się ze sobą.
Pokój Camerona wypełniały zduszone jęki, posapywania, przekleństwa, które nakręcały ich coraz bardziej i uderzanie skóry o skórę. Jego paznokcie mocno wbijały się w już i tak porysowane plecy Sama, a usta znalazły ujście całej frustracji na jego szyi zdobiąc ją wyraźnymi śladami zębów.
-O Boże, Sam, jeszcze trochę i...o kurwa kurwa kurwa. Zrób tak jeszcze raz, proszę! - Cameron mruknął niczym zadowolona dziwka.
Sam zadowolony, że w końcu udało mu się dotrzeć do tego sławnego punktu, który daje wszystkim rozkosz, uśmiechnął się pod nosem i ponownie pchnął swe biodra ku uciesze Camerona.
Czując, że sam i tak zbliża się ku końcowi, nie zważając już na same potrzeby swojego przyjaciela wykonał kilka ostatnich pchnięć i doszedł w nim.
-Myślisz, że... - zaczął Cameron, ale momentalnie schował twarz w dłoniach jakby zawstydzony. - Niee, to głupie w chuj.
-Mów albo nigdy ci nie obciągnę – zagroził żartobliwie i ostrożnie, nadal ciężko oddychając ściągnął dłoń z jego twarzy. - No wyduś to z siebie.
-Możemy to robić częściej?
-Co?
-Nie, dobra, zapomnij. Nieważne już – mruknął i spróbował odepchnął od siebie Sama, ale ten mimo swojej wątłej postury nie dał się tak łatwo.
-Nawet nie dałeś mi dojść do słowa.
-Więc?
-Tak, z chęcią. Możemy pieprzyć się nawet codziennie, tylko do cholery musimy się teraz ubrać i...
W tym momencie drzwi do sypialni Camerona otworzyły się, a w progu stanęła uśmiechnięta od ucha do ucha jego matka. Chłopak miał wrażenie, że jego rodzicielka zacznie na niego krzyczeć, wyzywać od zboczeńców, ale...
-George, mówiłam ci, że jest gejem! Wisisz mi pięćdziesiąt dolarów! - krzyknęła radośnie, po czym zniknęła tak szybko jak się pojawiła.